czwartek, 21 marca 2019

Prolog


This girl is a show!

Maria Pombo jest bez wątpienia jedną z największych gwiazd minionego 2018 roku. Wszystko, co ją otacza, staje się nagle nagłówkiem i wznosi się do kategorii gorących wiadomości. Piękna kobieta, dwudziestoczteroletnia, blogerka i zarazem gwiazda Instagram'a, dzięki któremu osiągnęła ogromny sukces. Dzięki niezwykłemu wyczuciu stylu oraz pozytywnemu podejściu do życia, podbiła serca tysiąca fanek nie tylko w Hiszpanii, ale i na całym świecie. Fascynacja Marią rośnie w zastraszającym tempie. Jednak pomimo przyjęcia nowej roli, jakim jest bycie celebrytką, Pombo stara się za wszelką cenę chronić prywatność, zachowując swój naturalny wizerunek "dziewczyny z sąsiedztwa". 


- Pombito!
Z nieukrywaną ostrożnością zamknęłam najnowszy magazyn Elle España. Opuszkami palców dotknęłam okładki, czując narastającą we mnie satysfakcję. Byłam ogromnie dumna z tej sesji oraz wywiadu. I oczywiście z powodu okładki. Mojej pierwszej okładki! Oczami wyobraźni widziałam ją oprawioną w stylową ramkę oraz wiszącą na ścianie. Tak, aby wszyscy mogli ją podziwiać.
- Tu jesteś! - na taras, gdzie obecnie urzędowałam, wparowała niezawodna Mary z papierową torbą w dłoniach. - Ogłaszam dzisiaj "Dzień bez Diety!". Te smakowicie pachnące pączuszki same się o to prosiły.
- Pojutrze wyjeżdżamy w góry, więc spalimy te kalorie na stoku. - rozgrzeszyłam nas. Chwilę później zajadałyśmy się słodkimi wypiekami. Mimo początku roku, oraz chłodnej pogody, uwielbiałam spędzać czas na moim tarasie. Zakopywałam się wówczas w koc, a do ręki brałam kubek z gorącą herbatą. W skupieniu wsłuchiwałam się w odgłosy stolicy Hiszpanii, które w dziwny sposób mnie uspokajały.
Uwielbiałam swoje mieszkanie, które usytuowane było w zabytkowej kamienicy, na jednej z najbardziej popularnych ulic Madrytu, Gran Via. To już rok jak się tu wprowadziłam. Kilka lat temu, będąc dziewczyną z małego miasteczka, nie sądziłam że kiedykolwiek będzie mnie stać na taką nieruchomość. Tak wiele zmieniło się od tamtego czasu.
- Stok stokiem, ale jutro wybieramy się na pokaz. - zauważyła rezolutnie moja przyjaciółka. - I znów ciąża spożywcza na ściance. Cóż za pech! - westchnęła teatralnie.
- Było o tym pomyśleć zanim wpakowałaś w siebie dwie kaloryczne bomby w postaci pączków. - trąciłam ją żartobliwie łokciem. - Albo jeszcze wcześniej! Zanim dokonałaś zakupu. Przypominam Ci, że to Ty przyniosłaś te narzędzia zbrodni do mojego mieszkania.
- Wcale się nie opierałaś! - prychnęła oburzona. - Dodam więcej! Oblizałaś palce na sam koniec. Widziałam! - wbiła we mnie oskarżające spojrzenie, jednakże w jej oczach zauważyłam błąkający się błysk rozbawienia.
- Nie ważne. - machnęłam dłonią. - Przygotowałam na jutro taką sukienkę, która skutecznie zakryje to i owo. - puściłam jej oczko, po czym chwyciłam papierową torbę i udałam się do kuchni, aby ją wyrzucić. Wracając, wzięłam do ręki kopertę z zaproszeniem.

"Beatriz Penalver fashion show"

Codziennie moja skrzynka pocztowa była zawalona kolejnymi zaproszeniami na pokazy mody, otwarcia butików czy premiery nowych filmów. Beatriz poznałam osobiście podczas jednej z sesji, stąd moja chęć na pojawienie się podczas jej pokazu. Miałyśmy podobny gust, a od jej projektów nie mogłam wręcz oderwać oczu.
Schlebiało mi zainteresowanie moją osobą, jednak skłamałabym mówiąc, że za wszelką cenę zależało mi na popularności. Chciałam, aby ludzie lubili mnie za to, jaką na prawdę jestem. Za to, co robię. Marzyłam o niezależności i tylko sobie mogę zawdzięczać to, gdzie się w tym momencie znajdowałam.
Jednakże doskonale zdawałam sobie sprawę z opinii krytyków, bądź po prostu "hejterów", którzy zawdzięczali mój sukces komuś innemu. Komuś, kto z dnia na dzień zmienił się nie do poznania i złamał moje serce. Przy okazji obarczając moją osobę całą winą.
Ale Karma to suka i z czasem zbiera swoje żniwo.  Sportowo nie udźwignął swojego nazwiska, zapominając o pokorze. A ja z nieukrywaną satysfakcją czytałam o mnożących się minutach, które spędził na ławce. Nie tak to sobie wyobrażał. Cierpliwie czekałam na dzień, w którym zrozumie gdzie popełnił błąd. W końcu nie można zbudować swojego szczęścia na cierpieniu innej osoby.

***


Kilka razy "zabierałam się" za Asensio. Ale za każdym razem to nie było "to". Publikuję więc Prolog, pod wpływem impulsu, ciekawa waszych opinii :) Na ten moment pisanie tej historii sprawia mi frajdę i mam mnóstwo pomysłów, nie koniecznie mądrych ^^  Na wejście smoka, to jest Marco, poczekacie do drugiego rozdziału :)