Marco Asensio i Maria Pombo najgorętszą parą 2019 roku?!
Tak nieoczekiwanego zwrotu akcji chyba nikt się nie spodziewał. Jeszcze parę dni temu Hiszpania żyła domniemanym związkiem Asensio z niejaką Sandrą Garal, a dziś już wiadomo, że młody zawodnik Realu Madryt oddał swoje serce Marii Pombo, której popularność rośnie z każdym kolejnym dniem. Słynna "Pombito" złożyła pełne miłości życzenia urodzinowe swojemu ukochanemu, na które odpowiedział w nie mniej romantyczny sposób. To nie może być żart! Fani owej pary zdążyli już ochrzcić ją mianem "Marcia". Chyba wszyscy nie możemy się doczekać, aż zobaczymy Marco i Marię razem!
Tak nieoczekiwanego zwrotu akcji chyba nikt się nie spodziewał. Jeszcze parę dni temu Hiszpania żyła domniemanym związkiem Asensio z niejaką Sandrą Garal, a dziś już wiadomo, że młody zawodnik Realu Madryt oddał swoje serce Marii Pombo, której popularność rośnie z każdym kolejnym dniem. Słynna "Pombito" złożyła pełne miłości życzenia urodzinowe swojemu ukochanemu, na które odpowiedział w nie mniej romantyczny sposób. To nie może być żart! Fani owej pary zdążyli już ochrzcić ją mianem "Marcia". Chyba wszyscy nie możemy się doczekać, aż zobaczymy Marco i Marię razem!
Sewilla zawsze kojarzyła mi się z Flamenco, walką byków oraz żarem lejącym się z nieba. To tutaj biło serce Hiszpanii. Stolica Andaluzji była kolebką naszych tradycji oraz kolorowego folkloru. Stąd pochodziły piękne kobiety o typowo hiszpańskiej urodzie, którym taki mieszaniec z Santander jak ja, bardzo tego zazdrościł. To było rodzinne miasto Mary. Wystarczyło na nią spojrzeć.
Dzisiejszego wieczoru miały tu zostać rozdane Nagrody Filmowe Goya. Wydarzenie, na które czekałam zniecierpliwiona od kilku tygodni. Już wczorajszego wieczora wylądowałyśmy z Mary w stolicy Andaluzji, aby móc w spokoju przygotować się do gali. Do samego rozpoczęcia zostało parę godzin, jednak chcąc wyglądać idealnie, musiałyśmy poświęcić na to więcej czasu.
Oficjalną marką kosmetyków podczas Nagród Filmowych Goya było Sensilis. Każda z kobiet, która otrzymała zaproszenie na galę, miała tą przyjemność bycia malowaną przez profesjonalnych makijażystów pracujących dla owej firmy kosmetycznej. To było zabawne, jak i ekscytujące. Czułam się ważna siedząc przed ogromnym lustrem. Trudno było mi ukryć dziecinne podekscytowanie.
- Gotowe. - Alba, kobieta która zajęła się moim makijażem, z uśmiechem odsunęła się na bok, odsłaniając moje oblicze. Rzadko się zdarzało, aby fryzjer bądź charakteryzator idealnie wpasowywał się w nasze gusta. A jednak. Alba wysłuchała moich próśb, choć wydawało mi się, że wyglądałam zdecydowanie lepiej niż zamierzałam.
- Po prostu ... WOW. - zaśmiałam się. - Dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - dygnęła zabawnie, po czym sięgnęła po papierową torebkę z dumnym napisem "Sensilis". - To dla Ciebie. Każda z was otrzymuje dziś od nas drobny upominek. Oczywiście mając nadzieję na małą reklamę. - puściła mi oczko.
- Zdecydowanie o was wspomnę.
- Chciałabym ... chociaż nie. To głupie. Przepraszam. - speszyła się, po czym dość nerwowo zaczęła układać kosmetyki na toaletce. Zmarszczyłam czoło, przyglądając się jej uważnie. Zdecydowanie chciała mnie o coś zapytać bądź poprosić, jednak uznała, że przekroczyłaby tym pewne granice.
- Sama ocenię, czy to głupie. Po prostu to z siebie wyduś. - posłałam jej zachęcający uśmiech. Zerknęła na mnie niepewnie, po czym założyła kosmyk włosów za ucho. Cierpliwie czekałam, aż zbierze się na odwagę.
- Mój synek jest fanem Realu Madryt. - wydukała. - Uwielbia Marco Asensio. Jest jego wielkim fanem. Wszystkie ściany w pokoju ma wyklejone jego plakatami. - wywróciła zabawnie oczami. - Pomyślałam, o ile to nie jest żaden problem, a Ty i Marco ...
- Mam poprosić Marco o autograf dla Twojego syna?
- Tak. Znaczy ... to tylko prośba! Zrozumiem jeśli ...
- Myślę, że Marco potrafi pisać. Chyba. - mruknęłam zamyślona. Alba wpatrywała się we mnie zdezorientowana, po czym synchronicznie parsknęłyśmy śmiechem. - Podaj mi swoje namiary. Przy najbliższej okazji poproszę Marco, aby napisał dedykację dla Twojego synka. - miałam jedynie nadzieję, że nie będzie to stanowiło dla niego żadnego problemu.
Sama zajęłam się moimi włosami, lekko je podkręcając i rozpuszczając. W końcu naturalność była w cenie. Z uśmiechem pogładziłam moją sukienkę, po czym okręciłam się wokół własnej osi. Cieszyłam się tą galą niczym dziecko wypadem do kina. Miałam maleńką nadzieję na poznanie Penelope Cruz, która była moją ulubioną aktorką. Sam fakt przebywania z nią w jednej sali powodował u mnie ogromne podekscytowanie.
- Już idę! - zawołałam, słysząc pukanie do drzwi. Zanim chwyciłam za torebkę, zerknęłam zaskoczona na zegarek. To wprost nieprawdopodobne, aby Mary była gotowa przede mną. - Ktoś Cię podmienił Fernandez, czy nareszcie dorosłaś? - ze śmiechem nacisnęłam na klamkę. - Oh ... - mój własny wzrok spłatał mi figla. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, jednak widok osoby przede mną wcale nie chciał zniknąć.
- Ładnie wyglądasz.
- Co Ty tu robisz? - wydukałam, mierząc męską sylwetkę od góry do dołu. Marco Asensio we własnej osobie. W garniturze Hugo Bossa, wyglądając przy tym niczym milion dolarów. Nonszalancko trzymał dłonie w kieszeniach, uśmiechając się cwaniacko pod nosem. - Nie wiem co kombinujesz, ale ja zamierzam iść na tą Galę, chociażby się paliło. - zastrzegłam.
- Też mam zaproszenie. - wzruszył ramionami.
- Słucham?
- Piłkarze Realu Madryt również dostają zaproszenia na takie dyrdymały. - westchnął ciężko. Uchyliłam oburzona usta, chcąc go zrugać za te słowa. Nie dopuścił mnie jednak do głosu. - Dzwonił do mnie Florentino. Pozwolił Isco towarzyszyć Sarze na tej gali i wręcz rozkazał, abym pojawił się u Twojego boku. Wydarzenie roku w Hiszpanii? Serio?
- Jesteś ignorantem Asensio. - warknęłam.
- W każdym bądź razie powiedział, że szlag trafi Moratę i Campello. Oczywiście dobrał inne słowa. To jak? - wysunął ku mnie swoje ramię, niczym prawdziwy dżentelmen. - Uczynisz mi ten zaszczyt?
- To było miłe. - przyznałam, na co błysnął swoimi zębami w odpowiedzi. - Ale miałam się tam udać z Mary. Musimy na nią zaczekać.
- Spotkałem ją na korytarzu. Na mój widok oznajmiła, że pojedzie sama. Przyjaźnisz się z szurnięta wariatką. - parsknął śmiechem. Te słowa były dowodem na to, że nie pomylił Mary z nikim innym. - Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Moi kumple nie są lepsi.
Chwyciłam go pod ramię, po czym równym krokiem ruszyliśmy w stronę wyjścia z hotelu. Musiałam przyznać, że dzięki niemu czułam się o wiele pewniej w szpilkach. Kto by pomyślał, że kobiecie potrzebna jest wówczas podpora w postaci mężczyzny. Szczególnie będzie mi to potrzebne na czerwonym dywanie.
- Marco? - zatrzymałam się gwałtownie przed taksówką. Asensio zamarł z ręką wyciągniętą w kierunku drzwi, po czym wbił we mnie zdezorientowane spojrzenie. - Czerwony dywan. Musimy stanąć razem na ściance! - pisnęłam spanikowana.
- Uwierz mi, wcale nie skaczę z radości z tego powodu.
- Nie o to mi chodzi. - wywróciłam oczami. - Musimy zagrać przed tymi wszystkimi ludźmi zakochaną parę. Nawet nie omówiliśmy szczegółów! Mamy się trzymać za ręce czy obejmować? A jak ktoś nas o coś zapyta? Nawet nie zsynchronizowaliśmy jakiejkolwiek wersji ...
- Będę Cię niewinnie smyrał palcem po tyłku, żeby wszyscy sądzili, że nie mogę oderwać od Ciebie rąk. Może być? - przerwał mi gwałtownie, po czym otworzył przede mną drzwi. - Przestań panikować. Masz być we mnie zakochana, a nie wyglądać jakbyś stała przy mnie za karę.
- Dzieciak z Ciebie. - prychnęłam.
- Już to omówiliśmy myszko.
Droga do Palacio de Exposiciones y Congresos trwała bity kwadrans. Przez cały ten czas nie odezwałam się ani słowem. W skupieniu przysłuchiwałam się rozmowie podekscytowanego taksówkarza z Marco na temat piłki nożnej. Asensio był kompletnie wyluzowany, a uprzejmy uśmiech nie schodził z jego twarzy. Nasz kierowca wręcz promieniował radością z powodu bycia w centrum zainteresowania swojego idola, od którego na sam koniec otrzymał autograf.
Drzwi zostały przed nami otworzone. Pierwszy wyszedł Marco zapinając guzik od swojej marynarki. Uprzejmie podał mi swoją dłoń i pomógł wysiąść z samochodu. Od razu do moich uszu doszły piski i okrzyki fanów stojących przed budynkiem. Przyszli tu dla aktorów, ale prawda była taka, że w tym kraju bardziej ceniło się piłkarzy.
- ASENSIO!!!
- Przyćmisz samą Penelopę Cruz. - mruknęłam rozbawiona pod nosem, po czym chwyciłam go pod ramię. Tak, ten sposób był bardziej bezpieczniejszy od trzymania się za dłonie. - Szczególnie jeśli chodzi o zainteresowanie damskiej widowni. - zerknęłam kątem oka na młodą kobietę, która wachlowała się dłonią na jego widok. Z kolei kolejna skakała w miejscu, piszcząc jak zwariowana.
- Czyżbyś była zazdrosna? - wyszeptał mi do ucha. Uśmiechnęłam się, posyłając mu tajemnicze spojrzenie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jesteśmy przez wszystkich obserwowani. Wszystkie detale zostaną wyłapane, nawet te najmniejsze. Pewnym krokiem weszliśmy do środka, gdzie błyskawicznie zostaliśmy zaproszeni na ściankę. Wzięłam głęboki oddech, przyglądając się połyskującym fleszom. Z początku uwielbiałam im pozować, ale z czasem robiło się to męczące.
Niespodziewanie Marco splótł nasze dłonie i pociągnął mnie delikatnie w stronę znienawidzonego przez nas miejsca. Uśmiechnęłam się, przybierając minę zakochanej kobiety. Fotoreporterzy zaczęli się przekrzykiwać, chcąc zrobić jak najlepsze ujęcia. Asensio objął mnie swoim ramieniem, przyciągając do siebie bliżej.
- Marco!
- Maria!
- Asensio!
- Co Twoja dłoń robi na dole moich pleców? - syknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Nie mogę oderwać rąk od mojej kobiety. - bezczelnie smyrnął palcami moje pośladki, nie odrywając wzroku od połyskujących fleszy. Gdybym mogła, kopnęłabym go w tym momencie w kostkę! Zrobił to bezczelnie i specjalnie! - Wystarczy im.
Oficjalną marką kosmetyków podczas Nagród Filmowych Goya było Sensilis. Każda z kobiet, która otrzymała zaproszenie na galę, miała tą przyjemność bycia malowaną przez profesjonalnych makijażystów pracujących dla owej firmy kosmetycznej. To było zabawne, jak i ekscytujące. Czułam się ważna siedząc przed ogromnym lustrem. Trudno było mi ukryć dziecinne podekscytowanie.
- Gotowe. - Alba, kobieta która zajęła się moim makijażem, z uśmiechem odsunęła się na bok, odsłaniając moje oblicze. Rzadko się zdarzało, aby fryzjer bądź charakteryzator idealnie wpasowywał się w nasze gusta. A jednak. Alba wysłuchała moich próśb, choć wydawało mi się, że wyglądałam zdecydowanie lepiej niż zamierzałam.
- Po prostu ... WOW. - zaśmiałam się. - Dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - dygnęła zabawnie, po czym sięgnęła po papierową torebkę z dumnym napisem "Sensilis". - To dla Ciebie. Każda z was otrzymuje dziś od nas drobny upominek. Oczywiście mając nadzieję na małą reklamę. - puściła mi oczko.
- Zdecydowanie o was wspomnę.
- Chciałabym ... chociaż nie. To głupie. Przepraszam. - speszyła się, po czym dość nerwowo zaczęła układać kosmetyki na toaletce. Zmarszczyłam czoło, przyglądając się jej uważnie. Zdecydowanie chciała mnie o coś zapytać bądź poprosić, jednak uznała, że przekroczyłaby tym pewne granice.
- Sama ocenię, czy to głupie. Po prostu to z siebie wyduś. - posłałam jej zachęcający uśmiech. Zerknęła na mnie niepewnie, po czym założyła kosmyk włosów za ucho. Cierpliwie czekałam, aż zbierze się na odwagę.
- Mój synek jest fanem Realu Madryt. - wydukała. - Uwielbia Marco Asensio. Jest jego wielkim fanem. Wszystkie ściany w pokoju ma wyklejone jego plakatami. - wywróciła zabawnie oczami. - Pomyślałam, o ile to nie jest żaden problem, a Ty i Marco ...
- Mam poprosić Marco o autograf dla Twojego syna?
- Tak. Znaczy ... to tylko prośba! Zrozumiem jeśli ...
- Myślę, że Marco potrafi pisać. Chyba. - mruknęłam zamyślona. Alba wpatrywała się we mnie zdezorientowana, po czym synchronicznie parsknęłyśmy śmiechem. - Podaj mi swoje namiary. Przy najbliższej okazji poproszę Marco, aby napisał dedykację dla Twojego synka. - miałam jedynie nadzieję, że nie będzie to stanowiło dla niego żadnego problemu.
Sama zajęłam się moimi włosami, lekko je podkręcając i rozpuszczając. W końcu naturalność była w cenie. Z uśmiechem pogładziłam moją sukienkę, po czym okręciłam się wokół własnej osi. Cieszyłam się tą galą niczym dziecko wypadem do kina. Miałam maleńką nadzieję na poznanie Penelope Cruz, która była moją ulubioną aktorką. Sam fakt przebywania z nią w jednej sali powodował u mnie ogromne podekscytowanie.
- Już idę! - zawołałam, słysząc pukanie do drzwi. Zanim chwyciłam za torebkę, zerknęłam zaskoczona na zegarek. To wprost nieprawdopodobne, aby Mary była gotowa przede mną. - Ktoś Cię podmienił Fernandez, czy nareszcie dorosłaś? - ze śmiechem nacisnęłam na klamkę. - Oh ... - mój własny wzrok spłatał mi figla. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, jednak widok osoby przede mną wcale nie chciał zniknąć.
- Ładnie wyglądasz.
- Co Ty tu robisz? - wydukałam, mierząc męską sylwetkę od góry do dołu. Marco Asensio we własnej osobie. W garniturze Hugo Bossa, wyglądając przy tym niczym milion dolarów. Nonszalancko trzymał dłonie w kieszeniach, uśmiechając się cwaniacko pod nosem. - Nie wiem co kombinujesz, ale ja zamierzam iść na tą Galę, chociażby się paliło. - zastrzegłam.
- Też mam zaproszenie. - wzruszył ramionami.
- Słucham?
- Piłkarze Realu Madryt również dostają zaproszenia na takie dyrdymały. - westchnął ciężko. Uchyliłam oburzona usta, chcąc go zrugać za te słowa. Nie dopuścił mnie jednak do głosu. - Dzwonił do mnie Florentino. Pozwolił Isco towarzyszyć Sarze na tej gali i wręcz rozkazał, abym pojawił się u Twojego boku. Wydarzenie roku w Hiszpanii? Serio?
- Jesteś ignorantem Asensio. - warknęłam.
- W każdym bądź razie powiedział, że szlag trafi Moratę i Campello. Oczywiście dobrał inne słowa. To jak? - wysunął ku mnie swoje ramię, niczym prawdziwy dżentelmen. - Uczynisz mi ten zaszczyt?
- To było miłe. - przyznałam, na co błysnął swoimi zębami w odpowiedzi. - Ale miałam się tam udać z Mary. Musimy na nią zaczekać.
- Spotkałem ją na korytarzu. Na mój widok oznajmiła, że pojedzie sama. Przyjaźnisz się z szurnięta wariatką. - parsknął śmiechem. Te słowa były dowodem na to, że nie pomylił Mary z nikim innym. - Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Moi kumple nie są lepsi.
Chwyciłam go pod ramię, po czym równym krokiem ruszyliśmy w stronę wyjścia z hotelu. Musiałam przyznać, że dzięki niemu czułam się o wiele pewniej w szpilkach. Kto by pomyślał, że kobiecie potrzebna jest wówczas podpora w postaci mężczyzny. Szczególnie będzie mi to potrzebne na czerwonym dywanie.
- Marco? - zatrzymałam się gwałtownie przed taksówką. Asensio zamarł z ręką wyciągniętą w kierunku drzwi, po czym wbił we mnie zdezorientowane spojrzenie. - Czerwony dywan. Musimy stanąć razem na ściance! - pisnęłam spanikowana.
- Uwierz mi, wcale nie skaczę z radości z tego powodu.
- Nie o to mi chodzi. - wywróciłam oczami. - Musimy zagrać przed tymi wszystkimi ludźmi zakochaną parę. Nawet nie omówiliśmy szczegółów! Mamy się trzymać za ręce czy obejmować? A jak ktoś nas o coś zapyta? Nawet nie zsynchronizowaliśmy jakiejkolwiek wersji ...
- Będę Cię niewinnie smyrał palcem po tyłku, żeby wszyscy sądzili, że nie mogę oderwać od Ciebie rąk. Może być? - przerwał mi gwałtownie, po czym otworzył przede mną drzwi. - Przestań panikować. Masz być we mnie zakochana, a nie wyglądać jakbyś stała przy mnie za karę.
- Dzieciak z Ciebie. - prychnęłam.
- Już to omówiliśmy myszko.
Droga do Palacio de Exposiciones y Congresos trwała bity kwadrans. Przez cały ten czas nie odezwałam się ani słowem. W skupieniu przysłuchiwałam się rozmowie podekscytowanego taksówkarza z Marco na temat piłki nożnej. Asensio był kompletnie wyluzowany, a uprzejmy uśmiech nie schodził z jego twarzy. Nasz kierowca wręcz promieniował radością z powodu bycia w centrum zainteresowania swojego idola, od którego na sam koniec otrzymał autograf.
Drzwi zostały przed nami otworzone. Pierwszy wyszedł Marco zapinając guzik od swojej marynarki. Uprzejmie podał mi swoją dłoń i pomógł wysiąść z samochodu. Od razu do moich uszu doszły piski i okrzyki fanów stojących przed budynkiem. Przyszli tu dla aktorów, ale prawda była taka, że w tym kraju bardziej ceniło się piłkarzy.
- ASENSIO!!!
- Przyćmisz samą Penelopę Cruz. - mruknęłam rozbawiona pod nosem, po czym chwyciłam go pod ramię. Tak, ten sposób był bardziej bezpieczniejszy od trzymania się za dłonie. - Szczególnie jeśli chodzi o zainteresowanie damskiej widowni. - zerknęłam kątem oka na młodą kobietę, która wachlowała się dłonią na jego widok. Z kolei kolejna skakała w miejscu, piszcząc jak zwariowana.
- Czyżbyś była zazdrosna? - wyszeptał mi do ucha. Uśmiechnęłam się, posyłając mu tajemnicze spojrzenie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jesteśmy przez wszystkich obserwowani. Wszystkie detale zostaną wyłapane, nawet te najmniejsze. Pewnym krokiem weszliśmy do środka, gdzie błyskawicznie zostaliśmy zaproszeni na ściankę. Wzięłam głęboki oddech, przyglądając się połyskującym fleszom. Z początku uwielbiałam im pozować, ale z czasem robiło się to męczące.
Niespodziewanie Marco splótł nasze dłonie i pociągnął mnie delikatnie w stronę znienawidzonego przez nas miejsca. Uśmiechnęłam się, przybierając minę zakochanej kobiety. Fotoreporterzy zaczęli się przekrzykiwać, chcąc zrobić jak najlepsze ujęcia. Asensio objął mnie swoim ramieniem, przyciągając do siebie bliżej.
- Marco!
- Maria!
- Asensio!
- Co Twoja dłoń robi na dole moich pleców? - syknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Nie mogę oderwać rąk od mojej kobiety. - bezczelnie smyrnął palcami moje pośladki, nie odrywając wzroku od połyskujących fleszy. Gdybym mogła, kopnęłabym go w tym momencie w kostkę! Zrobił to bezczelnie i specjalnie! - Wystarczy im.
- Posłuchaj mnie uważnie, Ty nadęty ...
- Silvia Martinez, RTVE! - gdy tylko zeszliśmy "z oczu" fotoreporterom, przed nami wyrosła jedna z dziennikarek. - Czy mogłabym prosić państwa o krótki wywiad?
- Oczywiście. - Marco posłał jej szeroki uśmiech. Nic dziwnego, że ucieszył się z jej obecności. Dzięki temu nie dostał ochrzanu, który specjalnie dla niego przygotowałam. Sama byłam sceptycznie nastawiona do tego wywiadu. Jak wspomniałam mu pod hotelem, nie przygotowaliśmy się na taką ewentualność.
- Wspaniale widzieć was razem! I to podczas takiego wydarzenia. - Marco jakby instynktownie objął mnie w pasie, przyciągając do siebie bliżej. - Raczej nie jesteś fanem takich gali, prawda? Podejrzewam, że interesuje Cię jedynie gala Złotej Piłki.
- Cóż, to prawda. - przytaknął. - Jednak to jedno z najważniejszych wydarzeń w Hiszpanii, a skoro obydwoje zostaliśmy zaproszeni, niegrzecznie byłoby to zignorować. Maria do ostatniej chwili nie wiedziała, że tu będę. - spojrzał na mnie z czułością. Jak Boga kocham, jakbym nie wiedziała że właśnie odstawia teatrzyk, uwierzyłabym mu we wszystko. - Także udało mi się zrobić jej niespodziankę, a przy okazji wziąć udział w tym wszystkim. - omiótł salę swoim spojrzeniem. - To ciekawe doświadczenie.
- Czy masz swoich faworytów do głównych nagród?
- Szczerze mówiąc, nie mam zbyt wielkiej wiedzy na temat kinematografii. Z nas dwojga to Maria jest ekspertem. Ja jej tylko towarzyszę. - zaśmiał się. Dziennikarka wręcz rozpływała się nad jego "idealnością", ale łaskawie obdarzyła mnie swoim zainteresowaniem i zadała to samo pytanie.
- Jestem wielką fanką Penelope Cruz, więc będę mocno trzymała kciuki za nagrodę dla niej. Dla mnie samo przebywanie z nią w jednym pomieszczeniu jest ogromnym zaszczytem. - odpowiedziałam dyplomatycznie. Ja i ekspert kinematografii? Asensio ewidentnie pcha się dzisiaj w gips!
- Muszę dodać, że przepięknie wyglądasz! - zmierzyła mnie pełnym aprobaty spojrzeniem. - Ale przyzwyczailiśmy się do tego, że Maria Pombo zawsze wygląda zjawiskowo. Choć tym razem Twój dodatek przebija wszystkie poprzednie. - zerknęła z aluzją na Marco.
- Ja tam uważam, że jej uroda zepchnęła mnie w cień.
- Oh, to było urocze! - zachwyciła się. - Muszę o to zapytać, inaczej nie byłabym sobą! Jak długo jesteście razem? Podzielicie się z fanami szczegółami waszego związku? W ciągu jednego dnia zostaliście najpopularniejszą parą w Hiszpanii!
- Sądzę, że to jednak gruba przesada. - zaśmiałam się. - Jesteśmy dopiero na samym początku naszego związku, więc wolelibyśmy wszystkie szczegóły zachować dla siebie. Po prostu cieszymy się każdym momentem, który spędzamy razem. Choć to bardzo trudne ze względu na nasze życie zawodowe.
- Jesteś szczęśliwa?
- Tak, bardzo. - odpowiedziałam patrząc z uśmiechem na Marco. - Ale czy inaczej mogłabym odpowiedzieć zakochana kobieta?
Z westchnieniem ulgi usiedliśmy na swoich miejscach, które mieliśmy obok siebie. Doskonale wiedziałam, że nie był to przypadek. Na całe szczęście z mojej drugiej strony miała znaleźć się Mary, która prawdopodobnie biegała ze swoim telefonem wokół aktorów i aktorek.
- Dziękuję.
- Za co? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Podkreśliłeś w swojej wypowiedzi, że nie jestem tutaj ze względu na "związek" z Tobą. Przygotowałeś się na to, prawda? - przyjrzałam się mu uważnie, jednak jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. - Tak dobrałeś słowa, aby ludzie sądzili, że to Ty jesteś osobą towarzyszącą.
- Powiedziałem tylko prawdę. - wzruszył ramionami.
- Obecność na tej Gali wiele dla mnie znaczy. To wielkie wyróżnienie, które otrzymałam dzięki swojej pracy. Nie chcę kolejny raz zostać niesprawiedliwie oceniona ze względu na moje życie prywatne bądź osobę z którą je dzielę. Nawet jeśli zrobiłeś to nieświadomie, to i tak bardzo Ci dziękuję. - dotknęłam na krótką chwilę jego dłoni. Marco w milczeniu przyglądał się mojemu profilowi, po czym odwrócił wzrok ku scenie. Miałam wrażenie, że zaczął bić się z własnymi myślami.
- Boże, czy nawet tutaj musimy być razem? - usłyszałam znajomy głos. Zimny dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie. Marco wstał ze śmiechem ze swojego miejsca, po czym zaczął witać się z Isco Alarconem. Gdy wzrok Andaluzyjczyka padł na moją osobę, nie wiedziałam jak mam się zachować i co powiedzieć. - Witaj Maria. - odchrząknął.
- Isco. - skinęłam głową.
- Gdzie masz Sarę? - zagadnął Asensio.
- Oh, udziela wywiadu. - wzruszył ramionami. Isco wraz ze swoją ciężarną partnerką mieli miejsca obok nas. Temat mężczyzn dość szybko przeszedł na piłkę nożną. Nerwowo zaczęłam rozglądać się za Mary.
Pomiędzy mną a Isco nie było żadnego konfliktu. Jednak los postanowił postawił nas po dwóch stronach barykady. I to podwójnie! Andaluzyjczyk był przyjacielem Moraty, a ja miałam świetny kontakt z Victorią, jego byłą narzeczoną oraz matką pierwszego dziecka. Dość często spędzaliśmy czas we czwórkę. Z kolei ja, Vicky i Maria Cortes byłyśmy nierozłącznymi towarzyszkami podczas meczów. Kto by pomyślał, że od tamtego czasu minęły aż cztery lata.
Po chwili miałam ochotę zamordować Asensio gołymi rękoma. Jak gdyby nigdy nic przeprosił nas i oddalił się z dzwoniącym telefonem w rękach. Miał tu siedzieć! Obok mnie! Pomiędzy mną, a Isco! Cholera jasna, czy ten dzieciak w ogóle posiadał mózg? Jeszcze nigdy wcześniej nie byłam w tak niezręcznej sytuacji!
- Nie gryzę. - oznajmił rozbawiony Alarcon.
- Słucham?
- Mówię, że nie gryzę. Nie musisz spoglądać za nim nerwowo. - kiwnął głową w stronę Marco. - Zaskoczył mnie wasz związek, ale fajnie razem wyglądacie.
- Dziękuję. - odchrząknęłam. - Co u Juniora?
- Zaczyna stawiać na swoim i trochę pyskować. - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się na wspomnienie małego Isco. - To już nie ten sam brzdąc, którego rozpieszczałaś. Ale Cię pamięta. Podczas wakacji byliśmy w Wesołym Miasteczku. Pokazał na karuzelę i powiedział, że był na takiej samej z ciocią Marią.
- To miłe. - przyznałam. - I gratuluję drugiego potomka.
- Chciałbym dziewczynkę, ale coś czuję, że to drugi chłopak. - oglądnął się w poszukiwaniu swojej dziewczyny. - W każdym bądź razie jakoś wychodzi nam ta niezręczna rozmowa, nie uważasz? Rozstaliśmy się z Vicky w zgodzie i mamy dobre relacje ze względu na Juniora. Nie musisz ...
- To nie o Vicky chodzi. - westchnęłam.
- Z powodu Alvaro tym bardziej nie musisz patrzeć na mnie ze strachem. - zauważył. Uchyliłam zaskoczona usta, lecz nie wydobyło się z nich żadne słowo. - Jesteśmy przyjaciółmi, ale to nie znaczy, że popierałem wszystkie jego decyzje. Znałem prawdę. I nie mam nic przeciwko Twojej relacji z Marco. Wszyscy jesteśmy dorośli.
- Kochanie?
- O, jesteś. - Isco podniósł się ze swojego miejsca. Sara Salamo spojrzała na mnie nieodgadnionym wzorkiem, który po chwili przeniosła na wracającego Marco. - To Maria Pombo, dziewczyna Marco. Maria, to moja narzeczona Sara. - Andaluzyjczyk przedstawił nas sobie. Uprzejmie stanęłam na przeciwko niej wyciągając dłoń. Uścisnęła ją, aczkolwiek jej twarz była bez wyrazu.
- Gdyby wzrok mógł zabijać, to leżałabym martwa przed rozpoczęciem się gali. - mruknęłam pod nosem, gdy Salamo zaciągnęła Isco do poznania kogoś. Marco uniósł rozbawiony brwi, odprowadzając ich wzrokiem. - Jeszcze tego by brakowało, abym podrywała Isco Alarcona.
- To nie o niego była zazdrosna.
- Słucham?
- Sądzi, że jesteś drugą Alice. - wzruszył ramionami. - Sara to fanatyczka jeśli chodzi o niezależność i feminizm. Nienawidzi, gdy ktoś nazywa ją "dziewczyną Isco". Jest aktorką i w jakimś stopniu popularną osobą w Hiszpanii, więc również idealnym materiałem na przyjaciółkę dla Campello. Nie wiesz tego, ale z powodu dziewczyn, relacja Alvaro i Isco się oziębiła. Sarę zaczęło irytować zachowanie Alice, która po jednym spotkaniu zaczęła opowiadać w mediach o ich przyjaźni.
- Zaczęła promować się na jej nazwisku.
- Dokładnie. Isco wyznał, że Sara nie chce się z nimi widywać.
- Co to ma ze mną wspólnego?
- Nasze pojawienie się na tej gali zepchnęło ją w cień. Nie zauważyłaś jak ostentacyjnie obnosi się ze swoją ciążą. - kiwnął w stronę Salamo, która udzielała wywiadu, kurczowo trzymając dłonie na brzuchu. - Mr. & Mrs. "M" skradli całe show.
- Asensio ...
- Jestem dzieciak, wiem. Nie wściekaj się myszko.
***
Kolejna odsłona przygód Myszki i Dzieciaka :)
- Silvia Martinez, RTVE! - gdy tylko zeszliśmy "z oczu" fotoreporterom, przed nami wyrosła jedna z dziennikarek. - Czy mogłabym prosić państwa o krótki wywiad?
- Oczywiście. - Marco posłał jej szeroki uśmiech. Nic dziwnego, że ucieszył się z jej obecności. Dzięki temu nie dostał ochrzanu, który specjalnie dla niego przygotowałam. Sama byłam sceptycznie nastawiona do tego wywiadu. Jak wspomniałam mu pod hotelem, nie przygotowaliśmy się na taką ewentualność.
- Wspaniale widzieć was razem! I to podczas takiego wydarzenia. - Marco jakby instynktownie objął mnie w pasie, przyciągając do siebie bliżej. - Raczej nie jesteś fanem takich gali, prawda? Podejrzewam, że interesuje Cię jedynie gala Złotej Piłki.
- Cóż, to prawda. - przytaknął. - Jednak to jedno z najważniejszych wydarzeń w Hiszpanii, a skoro obydwoje zostaliśmy zaproszeni, niegrzecznie byłoby to zignorować. Maria do ostatniej chwili nie wiedziała, że tu będę. - spojrzał na mnie z czułością. Jak Boga kocham, jakbym nie wiedziała że właśnie odstawia teatrzyk, uwierzyłabym mu we wszystko. - Także udało mi się zrobić jej niespodziankę, a przy okazji wziąć udział w tym wszystkim. - omiótł salę swoim spojrzeniem. - To ciekawe doświadczenie.
- Czy masz swoich faworytów do głównych nagród?
- Szczerze mówiąc, nie mam zbyt wielkiej wiedzy na temat kinematografii. Z nas dwojga to Maria jest ekspertem. Ja jej tylko towarzyszę. - zaśmiał się. Dziennikarka wręcz rozpływała się nad jego "idealnością", ale łaskawie obdarzyła mnie swoim zainteresowaniem i zadała to samo pytanie.
- Jestem wielką fanką Penelope Cruz, więc będę mocno trzymała kciuki za nagrodę dla niej. Dla mnie samo przebywanie z nią w jednym pomieszczeniu jest ogromnym zaszczytem. - odpowiedziałam dyplomatycznie. Ja i ekspert kinematografii? Asensio ewidentnie pcha się dzisiaj w gips!
- Muszę dodać, że przepięknie wyglądasz! - zmierzyła mnie pełnym aprobaty spojrzeniem. - Ale przyzwyczailiśmy się do tego, że Maria Pombo zawsze wygląda zjawiskowo. Choć tym razem Twój dodatek przebija wszystkie poprzednie. - zerknęła z aluzją na Marco.
- Ja tam uważam, że jej uroda zepchnęła mnie w cień.
- Oh, to było urocze! - zachwyciła się. - Muszę o to zapytać, inaczej nie byłabym sobą! Jak długo jesteście razem? Podzielicie się z fanami szczegółami waszego związku? W ciągu jednego dnia zostaliście najpopularniejszą parą w Hiszpanii!
- Sądzę, że to jednak gruba przesada. - zaśmiałam się. - Jesteśmy dopiero na samym początku naszego związku, więc wolelibyśmy wszystkie szczegóły zachować dla siebie. Po prostu cieszymy się każdym momentem, który spędzamy razem. Choć to bardzo trudne ze względu na nasze życie zawodowe.
- Jesteś szczęśliwa?
- Tak, bardzo. - odpowiedziałam patrząc z uśmiechem na Marco. - Ale czy inaczej mogłabym odpowiedzieć zakochana kobieta?
Z westchnieniem ulgi usiedliśmy na swoich miejscach, które mieliśmy obok siebie. Doskonale wiedziałam, że nie był to przypadek. Na całe szczęście z mojej drugiej strony miała znaleźć się Mary, która prawdopodobnie biegała ze swoim telefonem wokół aktorów i aktorek.
- Dziękuję.
- Za co? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Podkreśliłeś w swojej wypowiedzi, że nie jestem tutaj ze względu na "związek" z Tobą. Przygotowałeś się na to, prawda? - przyjrzałam się mu uważnie, jednak jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. - Tak dobrałeś słowa, aby ludzie sądzili, że to Ty jesteś osobą towarzyszącą.
- Powiedziałem tylko prawdę. - wzruszył ramionami.
- Obecność na tej Gali wiele dla mnie znaczy. To wielkie wyróżnienie, które otrzymałam dzięki swojej pracy. Nie chcę kolejny raz zostać niesprawiedliwie oceniona ze względu na moje życie prywatne bądź osobę z którą je dzielę. Nawet jeśli zrobiłeś to nieświadomie, to i tak bardzo Ci dziękuję. - dotknęłam na krótką chwilę jego dłoni. Marco w milczeniu przyglądał się mojemu profilowi, po czym odwrócił wzrok ku scenie. Miałam wrażenie, że zaczął bić się z własnymi myślami.
- Boże, czy nawet tutaj musimy być razem? - usłyszałam znajomy głos. Zimny dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie. Marco wstał ze śmiechem ze swojego miejsca, po czym zaczął witać się z Isco Alarconem. Gdy wzrok Andaluzyjczyka padł na moją osobę, nie wiedziałam jak mam się zachować i co powiedzieć. - Witaj Maria. - odchrząknął.
- Isco. - skinęłam głową.
- Gdzie masz Sarę? - zagadnął Asensio.
- Oh, udziela wywiadu. - wzruszył ramionami. Isco wraz ze swoją ciężarną partnerką mieli miejsca obok nas. Temat mężczyzn dość szybko przeszedł na piłkę nożną. Nerwowo zaczęłam rozglądać się za Mary.
Pomiędzy mną a Isco nie było żadnego konfliktu. Jednak los postanowił postawił nas po dwóch stronach barykady. I to podwójnie! Andaluzyjczyk był przyjacielem Moraty, a ja miałam świetny kontakt z Victorią, jego byłą narzeczoną oraz matką pierwszego dziecka. Dość często spędzaliśmy czas we czwórkę. Z kolei ja, Vicky i Maria Cortes byłyśmy nierozłącznymi towarzyszkami podczas meczów. Kto by pomyślał, że od tamtego czasu minęły aż cztery lata.
Po chwili miałam ochotę zamordować Asensio gołymi rękoma. Jak gdyby nigdy nic przeprosił nas i oddalił się z dzwoniącym telefonem w rękach. Miał tu siedzieć! Obok mnie! Pomiędzy mną, a Isco! Cholera jasna, czy ten dzieciak w ogóle posiadał mózg? Jeszcze nigdy wcześniej nie byłam w tak niezręcznej sytuacji!
- Nie gryzę. - oznajmił rozbawiony Alarcon.
- Słucham?
- Mówię, że nie gryzę. Nie musisz spoglądać za nim nerwowo. - kiwnął głową w stronę Marco. - Zaskoczył mnie wasz związek, ale fajnie razem wyglądacie.
- Dziękuję. - odchrząknęłam. - Co u Juniora?
- Zaczyna stawiać na swoim i trochę pyskować. - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się na wspomnienie małego Isco. - To już nie ten sam brzdąc, którego rozpieszczałaś. Ale Cię pamięta. Podczas wakacji byliśmy w Wesołym Miasteczku. Pokazał na karuzelę i powiedział, że był na takiej samej z ciocią Marią.
- To miłe. - przyznałam. - I gratuluję drugiego potomka.
- Chciałbym dziewczynkę, ale coś czuję, że to drugi chłopak. - oglądnął się w poszukiwaniu swojej dziewczyny. - W każdym bądź razie jakoś wychodzi nam ta niezręczna rozmowa, nie uważasz? Rozstaliśmy się z Vicky w zgodzie i mamy dobre relacje ze względu na Juniora. Nie musisz ...
- To nie o Vicky chodzi. - westchnęłam.
- Z powodu Alvaro tym bardziej nie musisz patrzeć na mnie ze strachem. - zauważył. Uchyliłam zaskoczona usta, lecz nie wydobyło się z nich żadne słowo. - Jesteśmy przyjaciółmi, ale to nie znaczy, że popierałem wszystkie jego decyzje. Znałem prawdę. I nie mam nic przeciwko Twojej relacji z Marco. Wszyscy jesteśmy dorośli.
- Kochanie?
- O, jesteś. - Isco podniósł się ze swojego miejsca. Sara Salamo spojrzała na mnie nieodgadnionym wzorkiem, który po chwili przeniosła na wracającego Marco. - To Maria Pombo, dziewczyna Marco. Maria, to moja narzeczona Sara. - Andaluzyjczyk przedstawił nas sobie. Uprzejmie stanęłam na przeciwko niej wyciągając dłoń. Uścisnęła ją, aczkolwiek jej twarz była bez wyrazu.
- Gdyby wzrok mógł zabijać, to leżałabym martwa przed rozpoczęciem się gali. - mruknęłam pod nosem, gdy Salamo zaciągnęła Isco do poznania kogoś. Marco uniósł rozbawiony brwi, odprowadzając ich wzrokiem. - Jeszcze tego by brakowało, abym podrywała Isco Alarcona.
- To nie o niego była zazdrosna.
- Słucham?
- Sądzi, że jesteś drugą Alice. - wzruszył ramionami. - Sara to fanatyczka jeśli chodzi o niezależność i feminizm. Nienawidzi, gdy ktoś nazywa ją "dziewczyną Isco". Jest aktorką i w jakimś stopniu popularną osobą w Hiszpanii, więc również idealnym materiałem na przyjaciółkę dla Campello. Nie wiesz tego, ale z powodu dziewczyn, relacja Alvaro i Isco się oziębiła. Sarę zaczęło irytować zachowanie Alice, która po jednym spotkaniu zaczęła opowiadać w mediach o ich przyjaźni.
- Zaczęła promować się na jej nazwisku.
- Dokładnie. Isco wyznał, że Sara nie chce się z nimi widywać.
- Co to ma ze mną wspólnego?
- Nasze pojawienie się na tej gali zepchnęło ją w cień. Nie zauważyłaś jak ostentacyjnie obnosi się ze swoją ciążą. - kiwnął w stronę Salamo, która udzielała wywiadu, kurczowo trzymając dłonie na brzuchu. - Mr. & Mrs. "M" skradli całe show.
- Asensio ...
- Jestem dzieciak, wiem. Nie wściekaj się myszko.
***
Kolejna odsłona przygód Myszki i Dzieciaka :)
Myszka na Gali ^^
Cholercia, dlaczego to opowiadanie jest takie genialne?! Serio, dosłownie pochłaniam każdy rozdział i jestem zakochana w duecie MM. No uwielbiam ich po prostu. A jak wyobraziłam sobie minę Marii, gdy zorientowała się, że będą musieli wystąpić z Marco na ściance, to aż parsknęłam śmiechem. Bo niby obydwoje udają, ten związek to dla nich czysty interes, ale coś ich do siebie ciągnie. Inaczej nie dogryzaliby sobie bez przerwy.
OdpowiedzUsuńOgólnie cała relacja między nimi jest uroczo pokręcona. To jak nazywają się "myszką" i "dzieciakiem" albo jak Marco rzuca dwuznaczne uwagi. Już nie mówiąc o "obmacywaniu" , które próbował usprawiedliwiać faktem, że są akurat w świetle reflektorów. Na jak go nie kochać?
Tylko niech uważa, bo Maria w końcu gotowa jest spełnić swoje groźby. A Real Madryt nie może sobie pozwolić na utratę młodego, obiecującego zawodnika.
Przyznam, że gdy pojawił się Isco, w pierwszym momencie trochę się zdenerwowałam, że stane się coś nieprzyjemnego. Na szczęście po tylu latach on i Maria mogą ze sobą normalnie rozmawiać. No i hej i on i Sara nie specjalnie tolerują zachowanie Alvaro i tej jego dziuni. Więc tak naprawdę Maria ma kolejne osoby, po swojej stronie barykady. Może chęć bycia w centrum uwagi jest tą bardziej irytującą cechą Sary, ale zawsze lepiej ją mieć po swojej stronie.
Ogólnie mam wrażenie, że strasznie chaotyczny ten komentarz, ale przyznam, że od rana mam problem z zebraniem myśli. W każdym razie dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
PS. Do Inez też wpadnę. Tylko muszę się ogarnąć ;)
Marco nam się chyba rozkręca, czyż nie? :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że Maria i Isco wyjaśnili sobie wszystko. Ale coś mi jednak w Sarze nie pasuje...
Czekam na next! <3
Marco zrobił sporą niespodziankę Marii z pojawieniem się na gali. Zapewne był ostatnią osobą, którą spodziewała się ujrzeć w hotelowych drzwiach.
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że dziewczyna była trochę zdezorientowana i denerwowała się tym, jak poradzą sobie z dociekliwymi dziennikarzami. W końcu niczego wcześniej nie ustali. Na szczęście wszystko wyszło idealnie i w oczach innych zaczynają wyglądać na mocno zakochaną w sobie parę. W dodatku Marco nie przyćmił swoją obecnością Marii, a pozwolił aby to jej osoba grała pierwsze skrzypce. To naprawdę bardzo miło z jego strony. Tylko niech zacznie bardziej panować nad tym, gdzie podążają jego ręce w kontaktach z Marią, bo kiedyś naprawdę się doigra i doświadczy jej gniewu. 😆 A Marii lepiej nie denerwować.
Spotkanie Marii z Isco było dosyć niezręczne. Nie ma się z resztą co temu dziwić, bo przez wydarzenia z przeszłości na pewno ich relacja bardzo mocno ucierpiała, ale przynajmniej normalnie ze sobą porozmawiali.
Natomiast zachowanie Sary pozostawia sporo do życzenia. Rozumiem, że ma swoje poglądy i się ich trzyma, ale ocenia Marię z góry, kompletnie jej nie znając. Mam nadzieję, że szybko zmieni do niej swoje nastawienie. Dobrze, że przynajmniej zauważa, jak Alice się zachowuje i nie jest do niej przychylnie nastawiona. Przynajmniej to jakiś pozytyw.
Pozostało mi tylko czekać na dalszą część przygód Myszki i Dzieciaka. 😀
No to lawina ruszyła! :D Zdjęcie dodane przez Marię oraz komentarz Marco osiągnęły pożądany rezultat :) Teraz to się dopiero zacznie hihi ^^
OdpowiedzUsuńDla Marii ten wieczór w Sewilli na pewno był szalenie ważny :) W końcu spełniła swoje kolejne marzenie i była przy tym bardzo podekscytowana, ale kto by nie był? :) Nieoczekiwane pojawienie się Marco musiało być dla niej szokiem, ale w końcu czego się nie robi, prawda? Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B, a idealną okazją co do tego jest wspólne wyjście na tak prestiżową galę :) Nie dziwię się jej jednak, że trochę spanikowała, gdy uświadomiła sobie co to oznacza. W końcu wcześniej nie ustalili ze sobą żadnych szczegółów, ani tego, co powiedzą, kiedy ktoś zapyta o ich związek. Marco na szczęście okazał się w pełni wyluzowany i podszedł do tego bardzo profesjonalnie ^^ Przy okazji rzucając kilka typowych dla siebie uwag haha :D Co ta Maria z nim ma! ^^ Na szczęście ich pierwsze wystąpienie przed dziennikarką okazało się być owocne, a Marco dał Marii błyszczeć i nie przyćmił jej swoją obecnością. Bardzo mi się to spodobało :) W oczach innych wyglądają na zakochanych w sobie, a taki to wszystko miało przecież cel. Hahaha Marco oczywiście nie mógł sobie odmówić i musiał "zdenerwować" Marię wędrówką swoich dłoni hihi ^^ Aleee czy Maria na pewno miała coś przeciwko? ^^
Spotkanie dawnych znajomych, w tym przypadku Isco było dość krępujące, ale piłkarz szybko rozluźnił atmosferę :) Sytuacja w jakiej się znaleźli przed kilku laty na pewno się na nich odbiła, ale teraz jest teraz i przynajmniej udało im się porozmawiać spokojnie :) Dobrze wiedzieć, że Isco nie uwierzył Alvaro! Mam nadzieję, że Sara zmieni swoje nastawienie do Marii, bo nie ma podstaw, by oceniać ją z góry. Dobrze, że choć spostrzegła, jaka Alice jest naprawdę. To zawsze coś :D
I Myszka na gali wyglądała absolutnie oszałamiająco! *_*
<33