"Maria Pombo przerywa milczenie : Zarzucono mi to, co nie było prawdą! Teraz jestem szczęśliwa z kimś, kto szanuje moją pracę i niezależność."
W piątkowy wieczór na Puerta del Sol oficjalnie przedstawiono nową kolekcję biżuterii Agatha Paris, której twarzą została słynna Pombito. Pokaz okazał się być ogromnym sukcesem, czego dowodem była liczna frekwencja i same pozytywne opinie. Pośród tłumu nie zabrakło znanych twarzy, w tym Alice Campello, której obecność była największym zaskoczeniem. Nie przeszkodziło to jednak Marii błyszczeć. Pombito nazwała współpracę z Agatha Paris "cudowną i niezapomnianą przygodą", wychwalając pracę Carloty Fernandez, głównej projektantki. Jednak to nie jej pochlebne opinie znalazły się na głównych stronach gazet. Znana z chronienia swojej prywatności, dyplomatycznie odpowiadała na pytania dotyczące jej związku z Marco Asensio, nie potrafiąc jednak ukryć blasku zakochanej kobiety. Nieoczekiwanie jednak przyznała, że w przeszłości została postawiona w złym świetle przez media, które zarzuciły jej coś, co nie było zgodne z prawdą. Większość twierdzi, że to była aluzja dotycząca jej trzyletniego związku z Alvaro Moratą. To właśnie Marii zarzucono winę z powodu ich rozstania, a najbliżsi piłkarza Rojiblanco jasno dawali do zrozumienia w swoich słowach, że nie wsparła go ona odpowiednio. Czy aby na pewno?
"Na ten moment jestem szczęśliwa z kimś, kto szanuje moją pracę i niezależność. W związku nie ma miejsca dla egoistów." Związek Alvaro Moraty i Marii Pombo został wystawiony na próbę, gdy piłkarz wyjechał do Włoch. Pombito została w Madrycie, gdzie jej praca i kariera z dnia na dzień zaczęły się rozwijać. Znajdowała jednak ona czas, aby odwiedzać swojego ukochanego w Italii. "Czasami trzeba wysłuchać obydwóch stron, zanim kogokolwiek się oceni" skomentowała Maria Fernandez, najbliższa przyjaciółka Pombo.
"Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" to ostatnie słowa Pombito podczas wywiadu. Nie da się ukryć, że to w Marco Asensio znalazła ona idealnego partnera. Z jej wypowiedzi wynika, iż piłkarz Los Blancos rozumie jej potrzeby i szanuje niezależność. Co więcej, może on liczyć na jej ogromne wsparcie. Podczas gdy kibice sądzili, iż kolejny raz Maria nie wspiera odpowiednio swojego ukochanego, ona była już w drodze, aby jak najszybciej się przy nim znaleźć.
*
Girls' Night 💥
Najpopularniejszy klub nocny w Madrycie nazywał się "Soho". Nie łatwo było dostać się do jego wnętrza. Większość ludzi na darmo stało w długich kolejkach, zazdrośnie spoglądać na VIP-y, które bez problemu przekraczały próg. Jeszcze parę lat temu sama znajdowałam się pośród nich, klnąc na ludzką niesprawiedliwość. Znienawidziłam takie miejsca do szpiku kości, a jednak nie mogłam zignorować zaproszenia, który podarował mi Santi.
Moje siostry były zachwycone wypadem do klubu. Były moim warunkiem, który postawiłam mojemu agentowi. Albo one idą ze mną, albo zostaję w domu. Jutrzejszego dnia wracały do Santander, więc chciałam nacieszyć się nimi do woli. Z niecierpliwością oczekiwałam naszego wyjazdu na Kubę, aby świętować ostatnie chwile Marty w roli niezamężnej panny.
Moje siostry były zachwycone wypadem do klubu. Były moim warunkiem, który postawiłam mojemu agentowi. Albo one idą ze mną, albo zostaję w domu. Jutrzejszego dnia wracały do Santander, więc chciałam nacieszyć się nimi do woli. Z niecierpliwością oczekiwałam naszego wyjazdu na Kubę, aby świętować ostatnie chwile Marty w roli niezamężnej panny.
- Marco się odzywał? - zagadnęła Mary, gdy moje siostry udały się do łazienki. Pokręciłam przecząco głową, upijając łyk Pina Colady. - Nie sądzę, aby to miało związek z Twoim wywiadem. W końcu przedstawiłaś go w samych superlatywach, a po za tym, taka była umowa. Perez tego od was oczekiwał. - dodała.
- Czuję się z tym fatalnie. - mruknęłam.
- Oh, przestań! - zdenerwowała się. - Za każdym razem gdy plują Ci w twarz, Ty udajesz że deszcz pada. Dłużej nie mogę tego znieść! Wina zawsze jest pośrodku, choć w waszym przypadku jej większość spoczywa na Alvaro. Zachował się jak dupek! Jestem bardzo dumna z powodu tego wywiadu i Twoich słów. Pokonałaś go jego własną bronią!
- Nie zapominaj, że jest on w tym momencie na zgrupowaniu. Razem z Marco. Co, jeśli doszło pomiędzy nimi do spięcia? Wiesz jaki jest Alvaro ...
- Doskonale wiem jaki jest Alvaro. - zironizowała. - To zapatrzony w siebie egoista z wybujałym ego! Nie wiem kto mu wmówił, że jest na jednym poziomie z Cristiano i Messim, ale wyrządził mu tym ogromną krzywdę. Stawiam na mamusię!
- Żałuję zakazu dotyczącego Twojego pójścia na całość. Od jakiegoś czasu nie miałaś faceta i zaczynasz wariować. - parsknęłam rozbawiona. Moja przyjaciółka zawsze uroczo się wściekała. Mary przymrużyła powieki, posyłając mi mordercze spojrzenie.
- Jesteś cwana bo trzy razy zostałaś zaspokojona.
- Mary!
- O czym rozmawiacie? - przy stoliku pojawiły się moje siostry. Mary uchyliła swoje usta, jednak zdołałam kopnąć ją w kostkę. Oznajmiłam towarzystwu swoje wyjście do łazienki, po czym skierowałam swoje kroki w odpowiednią stronę. Stanęłam przed ogromnym lustrem, przyglądając się swojej twarzy. Wyciągając z torebki puder, usłyszałam za plecami trzask drzwi. Automatycznie uniosłam głowę. W odbiciu lustrzanym dostrzegłam brunetkę, która wydała mi się dziwnie znajoma, a przecież miałam pamięć do twarzy.
- Cóż za spotkanie. - posłała mi pełen ironii uśmiech. Odwróciłam się ku niej zaskoczona. Dopiero teraz dostrzegłam iż ubrana była w identyczną sukienkę jaką miały na sobie inne hostessy w klubie. - Pozwolił Ci przyjść do klubu w którym bardzo dobrze jest znany?
- Przepraszam, ale chyba mnie z kimś mylisz. - odpowiedziałam. Wrzuciłam puder z powrotem do torebki, po czym ruszyłam w stronę wyjścia. Brunetka automatycznie zastąpiła mi drogę. Dzięki temu, zauważyłam plakietę z imieniem "Sandra". - Oh, teraz rozumiem. - westchnęłam ciężko. Miałam "przyjemność" stanąć oko w oko z dziewczyną "o twarzy anioła i słodkim głosie".
- Przyszłaś dowiedzieć się prawdy? - założyła ręce na piersi, spoglądając na mnie z góry. Dosłownie. W końcu była o połowę głowy ode mnie wyższa. - Domyśliłaś się, że Twój idealny Marco wcale nie jest idealny? A może od samego początku o tym wiedziałaś?
- Na prawdę uważasz, że potraktuję Cię jako wiarygodne źródło jakichkolwiek informacji? Po tym, jak utrzymywałaś że jesteście razem, mimo że w tym samym czasie był on ze mną? - uniosłam brew ku górze. Oczywiście, że kłamałam. Musiałam jednak odegrać przed nią swoją rolę. - Trzeba być zdesperowaną osobą bądź mieć niewiarygodne parcie na szkło, aby odstawić taką szopkę.
- Nie kłamałam. Byliśmy razem, a raczej ... dość intensywnie spędzaliśmy wspólnie czas. - podkreśliła. - Nie wiem co Ci naobiecywał, ale prawdopodobnie to samo co innym dziewczynom tutaj. W tym i mnie.
- Nie obchodzi mnie przeszłość Marco.
- Twój facet jest zwykłym dziwkarzem. - syknęła wściekle.
- Tak nisko się oceniasz?
- Uważaj, bo mam dowody na to. - zagroziła. - Nie bez powodu jest to klub dla VIP-ów. Tutaj mogą być spokojni o to, że ich ekscesy nie wyjdą na światło dzienne. Marco i jego ekipa są tu stałymi gości. Właśnie w ten sposób się poznaliśmy. Byłam głupia i naiwna, sądząc że jestem dla niego wyjątkowa. Okazało się, że nie byłam ani pierwsza ani ostatnia.
- Co chcesz zyskać, mówiąc mi o tym wszystkim? - spojrzałam jej stanowczo w oczy. Nie wierzyłam w ani jedno słowo. Jej zachowanie było skandalicznie nie tylko w mediach, ale i w tym momencie. - To bardzo możliwe, że tu przychodził. Pamiętasz, kiedy był tu ostatni raz?
- Wybacz, nie zapisałam. - zironizowała.
- Czyżby? - rozbawiona uniosłam brwi ku górze. - Śledzisz każdy jego krok, a jednak umknęła Ci tak ważna rzecz. Jestem przekonana, że nie było go tu od paru miesięcy. I jestem wręcz pewna, że nie pojawił się tutaj odkąd jesteśmy razem. - mina Sandry była dowodem na to, że miałam rację. - Jakie jeszcze oszczerstwa rzucisz pod jego adresem?
- Ty serio sądzisz, że jest on w Tobie bezgranicznie zakochany i zmienił się na lepsze? Jesteś jeszcze bardziej naiwna ode mnie.
- A jednak to ze mną jest i się tego nie wstydzi. - przesadziłam i doskonale o tym wiedziałam. Jednak chęć usunięcia Sandrze tego ironicznego "uśmieszku" z twarzy była silniejsza od mojej samokontroli. - Posłuchaj, nie chcę zabrzmieć niegrzecznie, ale jeśli nadal będziesz stała mi na drodze to bez zastanowienia udam się do Twojego szefa. Jestem gościem tego klubu, a Ty zachowujesz się w stosunku do mnie skandalicznie. Po za tym, nie chcę słyszeć więcej oszczerstw i insynuacji pod adresem Marco, bo będziemy zmuszeni wejść na drogę prawną. To powoli zamienia się w obsesyjne prześladowanie.
- Blizna na plecach. W kształcie strzałki. - rzuciła zanim opuściłam łazienkę. Mimo narastającej we mnie wściekłości i irytacji, nie zatrzymałam się nawet na pół kroku. Nie zamierzałam dawać jej tej cholernej satysfakcji. Cholera jasna, w co ja się wpakowałam?!
Słońce powoli zaczęło wschodzić za oknem. Wodziłam paznokciami po skórze Marco, wsłuchując się w jego zadowolony pomruk. Leżał na brzuchu, wtulony w poduszkę. Powieki miał przymknięte, ale doskonale wiedziałam, że nie śpi.
- Co to? - wyszeptałam, zakreślając okrąg wokół blizny na jego plecach. - Niech zgadnę, szalone dzieciństwo?
- Mówiłem Ci już, że byłem łobuzem. - kąciki jego ust lekko się uniosły. - Pozostałości po wspinaczce. Przeskoczyło się nie jedno ogrodzenie. Dwie szwy. Mama była przerażona i wściekła zarazem ...
- Wygląda jak strzałka.
- Doktor źle zszył. Przynajmniej ma to ciekawy wygląd.
Uwielbiałam podróżować oraz poznawać nowe miejsca. Moja praca otworzyła mi drzwi na świat, sprawiając że uwielbiałam ją z każdym dniem co raz bardziej. Tym razem moim celem była Kuba, gdzie miałam spędzić cały tydzień w towarzystwie wspaniałych kobiet. Tylko my i świetna zabawa! Marta nie bez powodu wybrała akurat to miejsce. Zawsze marzyła o przyjeździe do tego kraju.
Dokładnie sprawdziłam, czy aby na pewno wszystko spakowałam. Zadowolona zasunęłam walizkę, mając najważniejszą rzecz z głowy. Z samego rana czekał mnie długi lot, jednak w takim towarzystwie nie łatwo było o nudę. Potrzebowałam ich wszystkich niczym tlenu. Potrzebowałam oderwać się od Madrytu i od tego całego układu. Potrzebowałam choć na chwilę znów poczuć się sobą. Bez analizowania każdego postawionego przeze mnie kroku.
Sandra zasiała we mnie ziarno niepewności. Do tej pory traktowałam ją jako zdesperowaną materialistkę, która upatrzyła sobie Marco jako trampolinę do sukcesu. Jednak z każdą minutą jej wersja wydawała się być dla mnie dość racjonalna. Czyżby Marco się nią zabawił? Złamał jej serce? To by wyjaśniało jej zachowanie. W końcu każda kobieta reaguje inaczej na porzucenie.
Tak na dobrą sprawę wcale nie znałam Marco. Florentino Perez utrzymywał, iż media piszą bzdury o jego imprezowaniu. Ale przecież w każdej plotce jest ziarenko prawdy. Sandra nie kłamała mówiąc, że ten klub jest stworzony dla sławnych osób. Można było liczyć tam na całkowitą dyskrecję. Wiedziała o jego bliźnie, więc musieli w jakiś sposób się poznać. A to miejsce byłoby ku temu idealne.
"Mój ukochany kapitan ... to był dopiero lovelas! W końcu zirytowany walnąłem pięścią w stół ..."
" ... pod jednym warunkiem. Miał się ustatkować. Medialnie oczywiście ... "
Co, jeśli nie znałam całej prawdy? Czy pan Perez i Marco zawarli inną umowę za moimi plecami? Czy prezes Realu Madryt nakazał Asensio zaprzestania imprezowania i ustatkowania się? Nasza współpraca była podejrzliwie zbyt idealna. Coś tu zdecydowanie było nie tak.
Podeszłam do drzwi wejściowych, słysząc pukanie kilka sekund wcześniej. Nacisnęłam klamkę i otwarłam je szeroko. Widok Marco był dla mnie totalnym zaskoczeniem. W końcu Reprezentacja miała do rozegrania jeszcze jeden mecz. W Maroku.
- Zwiałeś dzieciaku?
- Stęskniłem się za moją myszką. Czy to nie odpowiedni powód? - błysnął swoimi zębami. Posłałam mu pełne politowania spojrzenie, po czym wpuściłam do środka. - A tak poważnie, to Enrique zwolnił mnie z towarzyskiego meczu. Mam wolny weekend, więc wybiorę się do Maroka prywatnie. Przynajmniej Angel nie będzie tęsknił za Mary, gdy będziecie na Kubie. Będziecie grzeczne, prawda?
- I mówi to osoba, która zorganizowała męski wypad? - prychnęłam. Wyciągnęłam z lodówki wodę i nalałam mu do szklanki. Nawet nie musiałam pytać. Niektóre szczegóły znałam na pamięć. - Właściwie to zaczęłyśmy już wczoraj. Santi załatwił nam wejściówki do Soho. - spojrzałam na niego uważnie.
- Jak było? - odchrząknął odkładając pustą szklankę.
- Pytasz o naszą zabawę czy o informacje, które tam otrzymałam na Twój temat? - założyłam ręce na piersi. Westchnął ciężko i odwrócił twarz w stronę okna. - Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. - zaśmiałam się nerwowo. - Jak mogłam dać się w to wciągnąć!
- Maria, to nie tak ...
- Posłuchaj mnie uważnie Asensio. - zarządziłam stanowczo. - Nie interesuje mnie co tam robiłeś, a raczej ile lasek przeleciałeś. Miałam prawo wiedzieć dlaczego tak na prawdę zgodziłeś się na ten układ. Miałam Ci pomóc, a nie tuszować Twoje zachowanie!
- Nic złego nie zrobiłem! Nie wiem co usłyszałaś, ale to nie jest do końca prawdą! Może zamiast na mnie naskakiwać niczym zazdrosna żona, wysłuchałabyś mojej wersji!
- Myślałam, że znam Twoją wersję - warknęłam.
- Nie zgodziłabyś się.
- Oczywiście, że nie! W życiu nie ryzykowałabym dla jakiegoś babiarza, bo już nawet nie chcę powiedzieć głośno tego, jak Cię tam nazywają! Czuję się jak idiotka! Oszukaliście mnie wszyscy! Broniąc Ciebie, zagroziłam Sandrze sądem! Miała rację mówiąc, że jestem naiwna!
- Sandra z Tobą rozmawiała? Jak mogłaś jej uwierzyć?!
- Nie wierzyłam, dopóki nie podała mi dość znaczącego szczegółu. Powiedziałeś, że nie miałeś z nią nic wspólnego, a jednak "dość intensywnie spędzaliście razem czas". - zacytowałam słowa dziewczyny. Marco jedynie zaśmiał się nerwowo. - Twoja reakcja na samą nazwę tego klubu była dość wymowna!
- Sandra kłamie.
- Doprawdy? - prychnęłam. - To skąd wiedziała o Twojej bliźnie na plecach? - Asensio zacisnął usta, nie wiedząc co powiedzieć. - Nasz układ trwa do ślubu Sergio Ramosa, czyli do połowy czerwca. Taka była umowa na którą się zgodziłam. Mam nadzieję, że do tego czasu w mediach nie pojawi się żadna informacja dotycząca Twojego niemoralnego zachowania. To już nie chodzi tylko o Ciebie, ale i o mnie! Dlatego zachowuj się w tym Maroku bo teraz doskonale rozumiem po co się tam wybierasz! A jeśli Angel jest taki sam jak Ty, to niech trzyma się z dala od Mary!
- Odkąd zgodziłem się na ten układ, nie zrobiłem niczego co mogłoby Ci zaszkodzić. Wprost przeciwnie. - odpowiedział pełnym żalu głosem. - A Angela w to nie mieszaj!
- Nie musiałeś, bo przespałeś się ze mną!
- To Ty to powiedziałaś. - zastrzegł. - Po za tym, nie zrobiłem nic wbrew Twojej woli! Powiedziałaś, że to tylko seks i nie będziesz niczego żałowała, więc nie rób mi teraz wymówek, jasne?!
- Nie powiedziałam że ...
- A po za tym, jestem dorosły i mogę robić co chcę! Nie jesteśmy razem, więc nie masz prawa robić mi scen! Trzymam się umowy, więc Ty też nie wychodź po za jej granice i swoje opinie na temat mojego życia zachowaj dla siebie! Chcesz jej wierzyć? Proszę bardzo! Jadę do Maroka wyhaczyć kolejną naiwną i Tobie nic do tego! - dodał, po czym wyszedł z mojego mieszkania głośno trzaskając drzwiami.
- Czuję się z tym fatalnie. - mruknęłam.
- Oh, przestań! - zdenerwowała się. - Za każdym razem gdy plują Ci w twarz, Ty udajesz że deszcz pada. Dłużej nie mogę tego znieść! Wina zawsze jest pośrodku, choć w waszym przypadku jej większość spoczywa na Alvaro. Zachował się jak dupek! Jestem bardzo dumna z powodu tego wywiadu i Twoich słów. Pokonałaś go jego własną bronią!
- Nie zapominaj, że jest on w tym momencie na zgrupowaniu. Razem z Marco. Co, jeśli doszło pomiędzy nimi do spięcia? Wiesz jaki jest Alvaro ...
- Doskonale wiem jaki jest Alvaro. - zironizowała. - To zapatrzony w siebie egoista z wybujałym ego! Nie wiem kto mu wmówił, że jest na jednym poziomie z Cristiano i Messim, ale wyrządził mu tym ogromną krzywdę. Stawiam na mamusię!
- Żałuję zakazu dotyczącego Twojego pójścia na całość. Od jakiegoś czasu nie miałaś faceta i zaczynasz wariować. - parsknęłam rozbawiona. Moja przyjaciółka zawsze uroczo się wściekała. Mary przymrużyła powieki, posyłając mi mordercze spojrzenie.
- Jesteś cwana bo trzy razy zostałaś zaspokojona.
- Mary!
- O czym rozmawiacie? - przy stoliku pojawiły się moje siostry. Mary uchyliła swoje usta, jednak zdołałam kopnąć ją w kostkę. Oznajmiłam towarzystwu swoje wyjście do łazienki, po czym skierowałam swoje kroki w odpowiednią stronę. Stanęłam przed ogromnym lustrem, przyglądając się swojej twarzy. Wyciągając z torebki puder, usłyszałam za plecami trzask drzwi. Automatycznie uniosłam głowę. W odbiciu lustrzanym dostrzegłam brunetkę, która wydała mi się dziwnie znajoma, a przecież miałam pamięć do twarzy.
- Cóż za spotkanie. - posłała mi pełen ironii uśmiech. Odwróciłam się ku niej zaskoczona. Dopiero teraz dostrzegłam iż ubrana była w identyczną sukienkę jaką miały na sobie inne hostessy w klubie. - Pozwolił Ci przyjść do klubu w którym bardzo dobrze jest znany?
- Przepraszam, ale chyba mnie z kimś mylisz. - odpowiedziałam. Wrzuciłam puder z powrotem do torebki, po czym ruszyłam w stronę wyjścia. Brunetka automatycznie zastąpiła mi drogę. Dzięki temu, zauważyłam plakietę z imieniem "Sandra". - Oh, teraz rozumiem. - westchnęłam ciężko. Miałam "przyjemność" stanąć oko w oko z dziewczyną "o twarzy anioła i słodkim głosie".
- Przyszłaś dowiedzieć się prawdy? - założyła ręce na piersi, spoglądając na mnie z góry. Dosłownie. W końcu była o połowę głowy ode mnie wyższa. - Domyśliłaś się, że Twój idealny Marco wcale nie jest idealny? A może od samego początku o tym wiedziałaś?
- Na prawdę uważasz, że potraktuję Cię jako wiarygodne źródło jakichkolwiek informacji? Po tym, jak utrzymywałaś że jesteście razem, mimo że w tym samym czasie był on ze mną? - uniosłam brew ku górze. Oczywiście, że kłamałam. Musiałam jednak odegrać przed nią swoją rolę. - Trzeba być zdesperowaną osobą bądź mieć niewiarygodne parcie na szkło, aby odstawić taką szopkę.
- Nie kłamałam. Byliśmy razem, a raczej ... dość intensywnie spędzaliśmy wspólnie czas. - podkreśliła. - Nie wiem co Ci naobiecywał, ale prawdopodobnie to samo co innym dziewczynom tutaj. W tym i mnie.
- Nie obchodzi mnie przeszłość Marco.
- Twój facet jest zwykłym dziwkarzem. - syknęła wściekle.
- Tak nisko się oceniasz?
- Uważaj, bo mam dowody na to. - zagroziła. - Nie bez powodu jest to klub dla VIP-ów. Tutaj mogą być spokojni o to, że ich ekscesy nie wyjdą na światło dzienne. Marco i jego ekipa są tu stałymi gości. Właśnie w ten sposób się poznaliśmy. Byłam głupia i naiwna, sądząc że jestem dla niego wyjątkowa. Okazało się, że nie byłam ani pierwsza ani ostatnia.
- Co chcesz zyskać, mówiąc mi o tym wszystkim? - spojrzałam jej stanowczo w oczy. Nie wierzyłam w ani jedno słowo. Jej zachowanie było skandalicznie nie tylko w mediach, ale i w tym momencie. - To bardzo możliwe, że tu przychodził. Pamiętasz, kiedy był tu ostatni raz?
- Wybacz, nie zapisałam. - zironizowała.
- Czyżby? - rozbawiona uniosłam brwi ku górze. - Śledzisz każdy jego krok, a jednak umknęła Ci tak ważna rzecz. Jestem przekonana, że nie było go tu od paru miesięcy. I jestem wręcz pewna, że nie pojawił się tutaj odkąd jesteśmy razem. - mina Sandry była dowodem na to, że miałam rację. - Jakie jeszcze oszczerstwa rzucisz pod jego adresem?
- Ty serio sądzisz, że jest on w Tobie bezgranicznie zakochany i zmienił się na lepsze? Jesteś jeszcze bardziej naiwna ode mnie.
- A jednak to ze mną jest i się tego nie wstydzi. - przesadziłam i doskonale o tym wiedziałam. Jednak chęć usunięcia Sandrze tego ironicznego "uśmieszku" z twarzy była silniejsza od mojej samokontroli. - Posłuchaj, nie chcę zabrzmieć niegrzecznie, ale jeśli nadal będziesz stała mi na drodze to bez zastanowienia udam się do Twojego szefa. Jestem gościem tego klubu, a Ty zachowujesz się w stosunku do mnie skandalicznie. Po za tym, nie chcę słyszeć więcej oszczerstw i insynuacji pod adresem Marco, bo będziemy zmuszeni wejść na drogę prawną. To powoli zamienia się w obsesyjne prześladowanie.
- Blizna na plecach. W kształcie strzałki. - rzuciła zanim opuściłam łazienkę. Mimo narastającej we mnie wściekłości i irytacji, nie zatrzymałam się nawet na pół kroku. Nie zamierzałam dawać jej tej cholernej satysfakcji. Cholera jasna, w co ja się wpakowałam?!
Słońce powoli zaczęło wschodzić za oknem. Wodziłam paznokciami po skórze Marco, wsłuchując się w jego zadowolony pomruk. Leżał na brzuchu, wtulony w poduszkę. Powieki miał przymknięte, ale doskonale wiedziałam, że nie śpi.
- Co to? - wyszeptałam, zakreślając okrąg wokół blizny na jego plecach. - Niech zgadnę, szalone dzieciństwo?
- Mówiłem Ci już, że byłem łobuzem. - kąciki jego ust lekko się uniosły. - Pozostałości po wspinaczce. Przeskoczyło się nie jedno ogrodzenie. Dwie szwy. Mama była przerażona i wściekła zarazem ...
- Wygląda jak strzałka.
- Doktor źle zszył. Przynajmniej ma to ciekawy wygląd.
*
Uwielbiałam podróżować oraz poznawać nowe miejsca. Moja praca otworzyła mi drzwi na świat, sprawiając że uwielbiałam ją z każdym dniem co raz bardziej. Tym razem moim celem była Kuba, gdzie miałam spędzić cały tydzień w towarzystwie wspaniałych kobiet. Tylko my i świetna zabawa! Marta nie bez powodu wybrała akurat to miejsce. Zawsze marzyła o przyjeździe do tego kraju.
Dokładnie sprawdziłam, czy aby na pewno wszystko spakowałam. Zadowolona zasunęłam walizkę, mając najważniejszą rzecz z głowy. Z samego rana czekał mnie długi lot, jednak w takim towarzystwie nie łatwo było o nudę. Potrzebowałam ich wszystkich niczym tlenu. Potrzebowałam oderwać się od Madrytu i od tego całego układu. Potrzebowałam choć na chwilę znów poczuć się sobą. Bez analizowania każdego postawionego przeze mnie kroku.
Sandra zasiała we mnie ziarno niepewności. Do tej pory traktowałam ją jako zdesperowaną materialistkę, która upatrzyła sobie Marco jako trampolinę do sukcesu. Jednak z każdą minutą jej wersja wydawała się być dla mnie dość racjonalna. Czyżby Marco się nią zabawił? Złamał jej serce? To by wyjaśniało jej zachowanie. W końcu każda kobieta reaguje inaczej na porzucenie.
Tak na dobrą sprawę wcale nie znałam Marco. Florentino Perez utrzymywał, iż media piszą bzdury o jego imprezowaniu. Ale przecież w każdej plotce jest ziarenko prawdy. Sandra nie kłamała mówiąc, że ten klub jest stworzony dla sławnych osób. Można było liczyć tam na całkowitą dyskrecję. Wiedziała o jego bliźnie, więc musieli w jakiś sposób się poznać. A to miejsce byłoby ku temu idealne.
"Mój ukochany kapitan ... to był dopiero lovelas! W końcu zirytowany walnąłem pięścią w stół ..."
" ... pod jednym warunkiem. Miał się ustatkować. Medialnie oczywiście ... "
Co, jeśli nie znałam całej prawdy? Czy pan Perez i Marco zawarli inną umowę za moimi plecami? Czy prezes Realu Madryt nakazał Asensio zaprzestania imprezowania i ustatkowania się? Nasza współpraca była podejrzliwie zbyt idealna. Coś tu zdecydowanie było nie tak.
Podeszłam do drzwi wejściowych, słysząc pukanie kilka sekund wcześniej. Nacisnęłam klamkę i otwarłam je szeroko. Widok Marco był dla mnie totalnym zaskoczeniem. W końcu Reprezentacja miała do rozegrania jeszcze jeden mecz. W Maroku.
- Zwiałeś dzieciaku?
- Stęskniłem się za moją myszką. Czy to nie odpowiedni powód? - błysnął swoimi zębami. Posłałam mu pełne politowania spojrzenie, po czym wpuściłam do środka. - A tak poważnie, to Enrique zwolnił mnie z towarzyskiego meczu. Mam wolny weekend, więc wybiorę się do Maroka prywatnie. Przynajmniej Angel nie będzie tęsknił za Mary, gdy będziecie na Kubie. Będziecie grzeczne, prawda?
- I mówi to osoba, która zorganizowała męski wypad? - prychnęłam. Wyciągnęłam z lodówki wodę i nalałam mu do szklanki. Nawet nie musiałam pytać. Niektóre szczegóły znałam na pamięć. - Właściwie to zaczęłyśmy już wczoraj. Santi załatwił nam wejściówki do Soho. - spojrzałam na niego uważnie.
- Jak było? - odchrząknął odkładając pustą szklankę.
- Pytasz o naszą zabawę czy o informacje, które tam otrzymałam na Twój temat? - założyłam ręce na piersi. Westchnął ciężko i odwrócił twarz w stronę okna. - Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. - zaśmiałam się nerwowo. - Jak mogłam dać się w to wciągnąć!
- Maria, to nie tak ...
- Posłuchaj mnie uważnie Asensio. - zarządziłam stanowczo. - Nie interesuje mnie co tam robiłeś, a raczej ile lasek przeleciałeś. Miałam prawo wiedzieć dlaczego tak na prawdę zgodziłeś się na ten układ. Miałam Ci pomóc, a nie tuszować Twoje zachowanie!
- Nic złego nie zrobiłem! Nie wiem co usłyszałaś, ale to nie jest do końca prawdą! Może zamiast na mnie naskakiwać niczym zazdrosna żona, wysłuchałabyś mojej wersji!
- Myślałam, że znam Twoją wersję - warknęłam.
- Nie zgodziłabyś się.
- Oczywiście, że nie! W życiu nie ryzykowałabym dla jakiegoś babiarza, bo już nawet nie chcę powiedzieć głośno tego, jak Cię tam nazywają! Czuję się jak idiotka! Oszukaliście mnie wszyscy! Broniąc Ciebie, zagroziłam Sandrze sądem! Miała rację mówiąc, że jestem naiwna!
- Sandra z Tobą rozmawiała? Jak mogłaś jej uwierzyć?!
- Nie wierzyłam, dopóki nie podała mi dość znaczącego szczegółu. Powiedziałeś, że nie miałeś z nią nic wspólnego, a jednak "dość intensywnie spędzaliście razem czas". - zacytowałam słowa dziewczyny. Marco jedynie zaśmiał się nerwowo. - Twoja reakcja na samą nazwę tego klubu była dość wymowna!
- Sandra kłamie.
- Doprawdy? - prychnęłam. - To skąd wiedziała o Twojej bliźnie na plecach? - Asensio zacisnął usta, nie wiedząc co powiedzieć. - Nasz układ trwa do ślubu Sergio Ramosa, czyli do połowy czerwca. Taka była umowa na którą się zgodziłam. Mam nadzieję, że do tego czasu w mediach nie pojawi się żadna informacja dotycząca Twojego niemoralnego zachowania. To już nie chodzi tylko o Ciebie, ale i o mnie! Dlatego zachowuj się w tym Maroku bo teraz doskonale rozumiem po co się tam wybierasz! A jeśli Angel jest taki sam jak Ty, to niech trzyma się z dala od Mary!
- Odkąd zgodziłem się na ten układ, nie zrobiłem niczego co mogłoby Ci zaszkodzić. Wprost przeciwnie. - odpowiedział pełnym żalu głosem. - A Angela w to nie mieszaj!
- Nie musiałeś, bo przespałeś się ze mną!
- To Ty to powiedziałaś. - zastrzegł. - Po za tym, nie zrobiłem nic wbrew Twojej woli! Powiedziałaś, że to tylko seks i nie będziesz niczego żałowała, więc nie rób mi teraz wymówek, jasne?!
- Nie powiedziałam że ...
- A po za tym, jestem dorosły i mogę robić co chcę! Nie jesteśmy razem, więc nie masz prawa robić mi scen! Trzymam się umowy, więc Ty też nie wychodź po za jej granice i swoje opinie na temat mojego życia zachowaj dla siebie! Chcesz jej wierzyć? Proszę bardzo! Jadę do Maroka wyhaczyć kolejną naiwną i Tobie nic do tego! - dodał, po czym wyszedł z mojego mieszkania głośno trzaskając drzwiami.
***
Czy wam się też nie wydawało, że Marco jest zbyt idealny? ^^
Marco właśnie pokazał charakterek? :o Mmm..me gusta! <3
OdpowiedzUsuńwięc zaczynamy...
OdpowiedzUsuńha zakochana dziewczyna, w końcu zaczyna to ktoś zauważać i to nic, że robi to gazeta hahaha;d i Maria sie wypowiedziała na jej temat jak miło xd może by tak jej wiecej troche? ale wracając do zakończenia artykułu - gdyby wiedzieli PO CO ona wróciła haha to by już znalazł się ten artykul w innym tytule niż zapewne hola,albo inne tego pokroju.
uuu Marcos nie jest taki grzeczny na jakiego się wydaje? i Sandra to dopiero go określiła, mam nadzieje ze przez to nie pogorsza sie ich relacje? choc, jesli ich do siebie ciagnie to raczej powinni porozmawiać w końcu szczerze i otwarcie. Tak, aby właśnie Maria nie miała tych watpliwości. Może i Marco był niegrzecznym chłopcem (w sumie na takie wygląda z twarzy) ale teraz zachowuje się normalnie, chyba, że to przykrywka... i niech on nie szaleje w tym Maroko bo będzie gorszy od Moraty! i wolisz nie wiedziec jak go bedę nazywać haha więc ty mi tu szybko pisz kolejny... i chętnie bym przeczytała rozdział z jego punktu widzenia xd
Marco w tym rozdziale zdecydowanie pokazał swoje drugie oblicze...To dużo bardziej niegrzeczne i poniekąd tajemnicze. O czym świadczyły, choćby jego próby pokrętnych tłumaczeń, co do jego dziwnej relacji z Sandrą i innymi dziewczynami. Czyżby naprawdę łączyły go z nią dużo bardziej zażyłe stosunki niż każdy do tej pory sądził? Jej wiedza o tej bliźnie może to potwierdzać.
OdpowiedzUsuńZresztą podczas całej rozmowy z Marią zupełnie nie przypominał siebie. Emocje zdecydowanie wzięły górę nad obojgiem, przez co doszło między nimi do pierwszej większej sprzeczki. Na razie nie zanosi się także, aby któreś miało ochotę jako pierwsze zażegnać ten konflikt. Zwłaszcza, że dla Marii wszystko jest jasne. Przy okazji oberwało się także Angelowi. Oby to wszystko nie wpłynęło negatywnie na jego znajomość z Mary.
A wszystko zaczęło się tak przyjemnie. Najpierw prasa dostała kolejne bardzo wiarygodne dowody na udany związek Marii z Marco, a następnie dziewczyna miała spędzić miły wieczór w towarzystwie sióstr i Mary. Na nieszczęście Sandra musiała akurat wtedy przebywać w klubie. Wykorzystując doskonałą okazję do zasiania w Marii wątpliwości.
Spotkanie Marii sprawiło jej ogromną satysfakcję. Wyraźnie było widać, że robiła wszystko, aby jej dogryźć, co się świetnie udało. Tylko jaki miała w tym cel? Aż tak szuka rozgłosu czy może jest zazdrosna o piłkarza, bo rzeczywiście coś ich łączyło?
Maria poczuła się oszukana i wykorzystana. W dodatku ogromnie rozczarowana Marco. Uważa w końcu, że tylko przed nią udawał takiego porządnego mężczyznę, a w rzeczywistości bawi się kobietami i potrzebował jej wraz z prezesem jedynie do ocieplenia swojego wizerunku. Być może Maria podświadomie uważa, że także ona padła ofiarą jego gierek, przez co rozczarowanie jest jeszcze większe.
Z drugiej strony, czy Marco rzeczywiście potrafiłby aż tak grać? Przecież w tylu przypadkach zachowywał się niczym ideał. Mam teraz w mętlik w głowie nie mniejszy niż Maria, dlatego też z niecierpliwością wyczekuję następnego rozdziału. 😊
Bałam się, że prasa jakoś podkoloryzuje słowa Marii, ale na szczęście tak się nie stało i wyszedł z tego normalny wywiad :) Rozumiem, że Maria czuje się z tym źle, ale nie miała innego wyjścia i musiała działać. Na pewno też bała się opinii Marco i zadręczała się tym w klubie, a przynajmniej na początku, ale sądzę, że piłkarz nie ma jej tego za złe. W końcu powiedziała prawdę, więc nie ma się czego wstydzić :)
OdpowiedzUsuńWypad do klubu wraz z siostrami i Mary był świetnym pomysłem i tak jakby zapoczątkowaniem panieńskiego na Kubie ^^ Początkowo wszystko szło dobrze, Mary nie mogła sobie odmówić odrobiny uszczypliwości hihi :D a później się posypało. Maria chciała w spokoju skorzystać z toalety, ale na jej drodze stanęła słynna Sandra i podniosła Marii ciśnienie. I mi też przy okazji. Nie polubiłam jej i nie sądzę, żeby miało się to zmienić. Zachowywała się bezczelnie i próbowała udowodnić swoją wyższość. Za wszelką cenę starała się dopiec Marii i niestety osiągnęła swój cel. Tylko, co ona chciała tym osiągnąć? Ma nadzieję, że Marco wróci do niej z podkulonym ogonem, czy co? Sandra zasiała w Marii ziarnko niepewności co do Marco i teraz Maria znalazła się w potrzasku, bo nie wie, na jaki naprawdę układ się zgodziła. Sandra przedstawiła Marco jako piłkarza, który korzysta ze swojej sławy i bawi się dziewczynami. Przedstawiła dość poważny dowód w sprawie i była niezwykle z siebie zadowolona. I to dało Marii do myślenia... Czyżby Marco jednak wcale nie był taki idealny? Wiadomo, nie ma ludzi idealnych, jednak łatka kobieciarza mi do niego nie pasuje. Sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Maria przeanalizowała w głowie całą sytuację i poczuła się dość mocno oszukana, czemu się nie dziwię i ją rozumiem. W końcu wizerunek Marco został zachwiany i zaczęła się zastanawiać, czy on i prezes mogli ją specjalnie wkręcić w taką sytuację. Ech :(
Spotkanie z Marco wcale nie przebiegło lepiej. Przyjechał ze zgrupowania i odwiedził Marię. I przy okazji dowiedział się o jej wypadzie do klubu i rozmowie z Sandrą. Jego reakcja była dla mnie dziwna, tak jakby jednak miał coś na sumieniu. Tylko co? Emocje wzięły nad nimi górę i zamiast w spokoju porozmawiać i wyjaśnić to wszystko to nawrzeszczeli na siebie. Kiedy emocje opadną pewnie będę tego żałować, ale nie zawsze jest łatwo zachować trzeźwość umysłu. Emocje dochodzą do głosu i po sprawie :D Mam jednak nadzieję, że podczas tej rozłąki ochłoną i zdecydują się na spokojną rozmowę :) W końcu nie można przejść obok czegoś takiego obojętnie, prawda? Marco się nie popisał i mógł sobie darować te słowa na końcu, ale chłop to chłop, w dodatku wzburzony, więc... Żadna argumentacja nie trafi. Oby to się wszystko wyjaśniło :) A Marii życzę, żeby podczas tego szalonego tygodnia się tym nie zadręczała! ^^
<333