- Chciał zostać sam? Mógł powiedzieć co i jak! Przecież jesteśmy kumplami i mówimy sobie o wszystkim! Zrozumielibyśmy!
- Zamknij się Berto!
- Sam się zamknij!
- To nie miało być tylko na niby?
- Naga dziewczyna w jego łóżku na pewno nie jest na niby! Patrz jak ją obejmuje władczo! Chyba po to, aby mu nie uciekła ...
- Do cholery jasnej co wy tu robicie?!
Zdezorientowana uchyliłam powieki. Ręka Marco obejmowała mnie w pasie, a on sam pochrapywał uroczo pod nosem, wtulony w moje plecy. Uniosłam powoli głowę dostrzegając młodych mężczyzn stojących nad łóżkiem. Nad nami. Cała trójka posłała mi swoje niewinne uśmiechy.
- AAA! - wrzasnęłam gdy tylko dotarło do mnie, że to wcale nie jest sen. Zakryłam się szczelniej pościelą, patrząc z przerażeniem na Angela, który stał w drzwiach ze wściekłością wymalowaną na twarzy. Ocknięty moim wrzaskiem Marco uniósł głowę, nie rozumiejąc przez chwilę co się dzieje.
- Co wy tu robicie?! - jego krzyk wściekłości było słychać prawdopodobnie w całym Madrycie. - Wynocha stąd! - wskazał ręką drzwi. Cała trójca posłusznie opuściła pomieszczenie. Ostatni chciał coś jeszcze dodać, jednak Angel zdołał zdzielić go ręką przez głowę i wypchnąć na korytarz. - Maria ...
- Nic nie mów! - pisnęłam. - Odwróć się!
- Ale ...
- Proszę! - spojrzałam na niego błagalnie. Kiwnął głową i na całe szczęście, aczkolwiek niechętnie, odwrócił się w drugą stronę. Wyskoczyłam spod pościeli zbierając części swojej garderoby. Z przerażeniem zauważyłam, że brakuje najważniejszej rzeczy. A co gorsza, znajdowała się ona w pomieszczeniu z kumplami Marco. Nigdy w życiu nie spojrzę im w oczy!
- Przepraszam.
- Przestań. Przecież nie wpuściłeś ich specjalnie. - mruknęłam naciągając sukienkę. - Ale swoją drogą mieliby w sobie choć odrobinę przyzwoitości. Myślałam, że dostanę zawału gdy ich nad sobą zobaczyłam. Mam nadzieję, że Ty masz więcej oleju w głowie. - dodałam nerwowo.
- Przeproszą Cię na kolanach. Obiecuję.
- Nie potrzebuję ich przeprosin tylko ... - stanęłam niepewnie obok niego. Uniósł głowę z niemym pytaniem w oczach. - ... moja bielizna została w salonie. - odchrząknęłam nerwowo. Marco uchylił usta patrząc na mnie zdezorientowany. Dopiero po chwili dotarł do niego sensu moich słów. - Nie wspominając o całym bałaganie. - jęknęłam zażenowana, ukrywając twarz w dłoniach.
- Przyniosę! - zerwał się z łóżka. Taktownie odwróciłam się w stronę okna gdy wyciągał z szafy czyste bokserki. - Oni nie są źli, na prawdę. Mają lekkie odchylenia od normy, ale ... ani słowem nie zająkną się na ten temat. Doskonale wiedzą, że jedno spojrzenie pełne aluzji, a zginą brutalnie z moich rąk.
- Chcę po prostu stąd wyjść. - mruknęłam.
- Maria. - chwycił mnie ostrożnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. - Przepraszam. To nie tak powinno wyglądać. Wiem, że czujesz się zawstydzona, ale to im powinno być wstyd. Nie chcę żebyś się tym dołowała, albo czegokolwiek żałowała. - dodał patrząc niepewnie w moje oczy.
- Sądziłam, że zostanie to pomiędzy nami.
- Zostanie. Nie wiedzą i nie dowiedzą się szczegółów. - wyszczerzył swoje idealne ząbki, aby mnie rozbawić. - Dziękuję za wszystko. Oczywiście mam na myśli Twoje słowa w nocy. Potrzebowałem kilku mocnych słów zamiast bezsensownego głaskania po głowie i chodzenia wokół mnie na palcach. To jest bardzo irytujące, dlatego wolałem zostać sam, chociaż podświadomie wcale tego nie chciałem.
- Podziękuj mojej mamie. - uśmiechnęłam się.
- Może powinienem porozmawiać z Twoim ojcem?
- Powiedział, że nie chce Cię widzieć na oczy. - westchnęłam ciężko. - Zresztą, po dzisiejszej nocy na pewno by Cię zamordował.
- Myślę, że byłoby to tego warte.
- Marco! - strzeliłam go przez ramię czując jak moje policzki płoną. - Idź już proszę do salonu. Chyba, że kolekcjonujesz damską bieliznę. - dodałam wymownie. Asensio jedynie parsknął śmiechem, po czym opuścił pomieszczenie.
Usiadłam ciężko na łóżku, zastanawiając się, jak wyjść stąd będąc niezauważoną. Nigdy w życiu nie czułam się aż tak zażenowana i zawstydzona! Prędzej pod ziemię się zapadnę, niż narażę się na ich spojrzenia. W nocy dałam się ponieść emocjom i pożądaniu, co miało negatywne skutki w tym momencie. Ale czy żałowałam tego?
- Proszę. - Marco oddał mi moją własność. - Przestań się zamartwiać. Cały czas siedzą w kuchni niczym myszy pod miotłą i niczego nie zauważyli. Nie wyjdą stamtąd pod groźbą śmierci z moich rąk.
- Wolałabym się z nimi nie widzieć. Pobudka była wystarczająca. - spojrzałam na niego niepewnie. Skinął głową, po czym oznajmił że mnie odprowadzi. Cierpliwie czekałam aż założy na siebie pozostałe części garderoby. Niepewnie opuściłam jego sypialnie, słysząc przyciszone głosy, które dochodziły z kuchni. Szybkim krokiem skierowałam się do drzwi wyjściowych, a następnie na zewnątrz. - Nie musisz iść ze mną do samochodu. Masz gości.
- Oni są tu bardziej zadomowieni ode mnie. - parsknął.
- Wiedzą, prawda? - otworzyłam drzwi od strony kierowcy.
- Tak. Są moimi przyjaciółmi, choć zachowują się jak niedorozwinięci. - westchnął opierając się bokiem o mój pojazd. - Ale są godni zaufania. Angel już im strzelił kazanie. Z całej naszej piątki jest chyba najbardziej ogarnięty.
- Długo się znacie?
- Od dziecka. Zawsze byliśmy jak pięć palców u jednej dłoni.
- Piękne słowa.
- Poznaliśmy się w szkółce piłkarskiej na Majorce, a potem wylądowaliśmy w jednej klasie. - uśmiechnął się pod nosem na samo wspomnienie. - Pilnowali żeby sodówka nie uderzyła mi do głowy, a odkąd mieszkam w Madrycie, zawsze któryś przy mnie jest. Gdyby nie oni ... nie wiem jak poradziłbym sobie ze stratą mamy. Nie zostawiali mnie samego nawet na sekundę. Berto nawet stał pod drzwiami łazienki. - parsknął śmiechem, po czym odwrócił głowę.
- Ej. - dotknęłam jego zarośniętego policzka. - Pokazywanie prawdziwych uczuć nie jest powodem do wstydu. Wprost przeciwnie. - Marco spojrzał na mnie zamglonymi oczami. W tym samym momencie obok zaparkował samochód. Synchronicznie zerknęliśmy w stronę wysiadającego Igora w towarzystwie pana Gilberto. - Dzień dobry.
- Dzień dobry Mario. - uśmiechnął się. - Już wróciłaś?
- Wróciłam w nocy.
- Oh, więc zajęłaś się moim uparciuchem?
- Uparciuch to idealne słowo. - zaśmiałam się, na co Marco wywrócił oczami. - Ale zostawiam panów samych i uciekam. Bądź grzeczny. - rzuciłam całując Asensio w policzek.
- Zawsze jestem.
- Powiedzmy.
- Zamknij się Berto!
- Sam się zamknij!
- To nie miało być tylko na niby?
- Naga dziewczyna w jego łóżku na pewno nie jest na niby! Patrz jak ją obejmuje władczo! Chyba po to, aby mu nie uciekła ...
- Do cholery jasnej co wy tu robicie?!
Zdezorientowana uchyliłam powieki. Ręka Marco obejmowała mnie w pasie, a on sam pochrapywał uroczo pod nosem, wtulony w moje plecy. Uniosłam powoli głowę dostrzegając młodych mężczyzn stojących nad łóżkiem. Nad nami. Cała trójka posłała mi swoje niewinne uśmiechy.
- AAA! - wrzasnęłam gdy tylko dotarło do mnie, że to wcale nie jest sen. Zakryłam się szczelniej pościelą, patrząc z przerażeniem na Angela, który stał w drzwiach ze wściekłością wymalowaną na twarzy. Ocknięty moim wrzaskiem Marco uniósł głowę, nie rozumiejąc przez chwilę co się dzieje.
- Co wy tu robicie?! - jego krzyk wściekłości było słychać prawdopodobnie w całym Madrycie. - Wynocha stąd! - wskazał ręką drzwi. Cała trójca posłusznie opuściła pomieszczenie. Ostatni chciał coś jeszcze dodać, jednak Angel zdołał zdzielić go ręką przez głowę i wypchnąć na korytarz. - Maria ...
- Nic nie mów! - pisnęłam. - Odwróć się!
- Ale ...
- Proszę! - spojrzałam na niego błagalnie. Kiwnął głową i na całe szczęście, aczkolwiek niechętnie, odwrócił się w drugą stronę. Wyskoczyłam spod pościeli zbierając części swojej garderoby. Z przerażeniem zauważyłam, że brakuje najważniejszej rzeczy. A co gorsza, znajdowała się ona w pomieszczeniu z kumplami Marco. Nigdy w życiu nie spojrzę im w oczy!
- Przepraszam.
- Przestań. Przecież nie wpuściłeś ich specjalnie. - mruknęłam naciągając sukienkę. - Ale swoją drogą mieliby w sobie choć odrobinę przyzwoitości. Myślałam, że dostanę zawału gdy ich nad sobą zobaczyłam. Mam nadzieję, że Ty masz więcej oleju w głowie. - dodałam nerwowo.
- Przeproszą Cię na kolanach. Obiecuję.
- Nie potrzebuję ich przeprosin tylko ... - stanęłam niepewnie obok niego. Uniósł głowę z niemym pytaniem w oczach. - ... moja bielizna została w salonie. - odchrząknęłam nerwowo. Marco uchylił usta patrząc na mnie zdezorientowany. Dopiero po chwili dotarł do niego sensu moich słów. - Nie wspominając o całym bałaganie. - jęknęłam zażenowana, ukrywając twarz w dłoniach.
- Przyniosę! - zerwał się z łóżka. Taktownie odwróciłam się w stronę okna gdy wyciągał z szafy czyste bokserki. - Oni nie są źli, na prawdę. Mają lekkie odchylenia od normy, ale ... ani słowem nie zająkną się na ten temat. Doskonale wiedzą, że jedno spojrzenie pełne aluzji, a zginą brutalnie z moich rąk.
- Chcę po prostu stąd wyjść. - mruknęłam.
- Maria. - chwycił mnie ostrożnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. - Przepraszam. To nie tak powinno wyglądać. Wiem, że czujesz się zawstydzona, ale to im powinno być wstyd. Nie chcę żebyś się tym dołowała, albo czegokolwiek żałowała. - dodał patrząc niepewnie w moje oczy.
- Sądziłam, że zostanie to pomiędzy nami.
- Zostanie. Nie wiedzą i nie dowiedzą się szczegółów. - wyszczerzył swoje idealne ząbki, aby mnie rozbawić. - Dziękuję za wszystko. Oczywiście mam na myśli Twoje słowa w nocy. Potrzebowałem kilku mocnych słów zamiast bezsensownego głaskania po głowie i chodzenia wokół mnie na palcach. To jest bardzo irytujące, dlatego wolałem zostać sam, chociaż podświadomie wcale tego nie chciałem.
- Podziękuj mojej mamie. - uśmiechnęłam się.
- Może powinienem porozmawiać z Twoim ojcem?
- Powiedział, że nie chce Cię widzieć na oczy. - westchnęłam ciężko. - Zresztą, po dzisiejszej nocy na pewno by Cię zamordował.
- Myślę, że byłoby to tego warte.
- Marco! - strzeliłam go przez ramię czując jak moje policzki płoną. - Idź już proszę do salonu. Chyba, że kolekcjonujesz damską bieliznę. - dodałam wymownie. Asensio jedynie parsknął śmiechem, po czym opuścił pomieszczenie.
Usiadłam ciężko na łóżku, zastanawiając się, jak wyjść stąd będąc niezauważoną. Nigdy w życiu nie czułam się aż tak zażenowana i zawstydzona! Prędzej pod ziemię się zapadnę, niż narażę się na ich spojrzenia. W nocy dałam się ponieść emocjom i pożądaniu, co miało negatywne skutki w tym momencie. Ale czy żałowałam tego?
- Proszę. - Marco oddał mi moją własność. - Przestań się zamartwiać. Cały czas siedzą w kuchni niczym myszy pod miotłą i niczego nie zauważyli. Nie wyjdą stamtąd pod groźbą śmierci z moich rąk.
- Wolałabym się z nimi nie widzieć. Pobudka była wystarczająca. - spojrzałam na niego niepewnie. Skinął głową, po czym oznajmił że mnie odprowadzi. Cierpliwie czekałam aż założy na siebie pozostałe części garderoby. Niepewnie opuściłam jego sypialnie, słysząc przyciszone głosy, które dochodziły z kuchni. Szybkim krokiem skierowałam się do drzwi wyjściowych, a następnie na zewnątrz. - Nie musisz iść ze mną do samochodu. Masz gości.
- Oni są tu bardziej zadomowieni ode mnie. - parsknął.
- Wiedzą, prawda? - otworzyłam drzwi od strony kierowcy.
- Tak. Są moimi przyjaciółmi, choć zachowują się jak niedorozwinięci. - westchnął opierając się bokiem o mój pojazd. - Ale są godni zaufania. Angel już im strzelił kazanie. Z całej naszej piątki jest chyba najbardziej ogarnięty.
- Długo się znacie?
- Od dziecka. Zawsze byliśmy jak pięć palców u jednej dłoni.
- Piękne słowa.
- Poznaliśmy się w szkółce piłkarskiej na Majorce, a potem wylądowaliśmy w jednej klasie. - uśmiechnął się pod nosem na samo wspomnienie. - Pilnowali żeby sodówka nie uderzyła mi do głowy, a odkąd mieszkam w Madrycie, zawsze któryś przy mnie jest. Gdyby nie oni ... nie wiem jak poradziłbym sobie ze stratą mamy. Nie zostawiali mnie samego nawet na sekundę. Berto nawet stał pod drzwiami łazienki. - parsknął śmiechem, po czym odwrócił głowę.
- Ej. - dotknęłam jego zarośniętego policzka. - Pokazywanie prawdziwych uczuć nie jest powodem do wstydu. Wprost przeciwnie. - Marco spojrzał na mnie zamglonymi oczami. W tym samym momencie obok zaparkował samochód. Synchronicznie zerknęliśmy w stronę wysiadającego Igora w towarzystwie pana Gilberto. - Dzień dobry.
- Dzień dobry Mario. - uśmiechnął się. - Już wróciłaś?
- Wróciłam w nocy.
- Oh, więc zajęłaś się moim uparciuchem?
- Uparciuch to idealne słowo. - zaśmiałam się, na co Marco wywrócił oczami. - Ale zostawiam panów samych i uciekam. Bądź grzeczny. - rzuciłam całując Asensio w policzek.
- Zawsze jestem.
- Powiedzmy.
*
- Wiedziałam że prędzej czy później Asensio strzeli Ci gola. To po prostu wbrew naturze opierać się takiemu przystojniakowi jak on. - oznajmiła Mary głosem filozofa, mieszając łyżeczką w swojej kawie. Zwierzanie się jej na środku kawiarni raczej nie było dobrym pomysłem.
- Mary! - syknęłam rozglądając się spanikowana na boki.
- Nie udawaj cnotliwej tylko gadaj jak było.
- Czy ta niezbędna informacja dotycząca piłkarza Twojej ukochanej drużyny jest Ci potrzebna do dalszego egzystowania? - mruknęłam, na co zaczęła energicznie kiwać głową. - Hmm ... jak się mówi na strzelenie trzech goli podczas jednego meczu? - zmarszczyłam czoło. Mary wytrzeszczyła swoje oczy. - Ah! Hattrick! - strzeliłam palcami.
- Następnym razem ustrzelicie Manitę? - wydukała.
- Manitę?
- Pięć goli podczas jednego meczu?
- Ugh, nie będzie żadnej Manity. - wywróciłam oczami. - Następnego razu również nie będzie. Obydwoje mieliśmy po prostu długi i ciężki dzień. Potrzebowaliśmy ... zapomnieć. Skupić się na czymś innym. - dodałam upijając łyk kawy. - Wydaje mi się, że chciałam zrobić ojcu na złość.
- A mi się wydaje że nie. - parsknęła. - Zawsze byłaś posłuszna i szanowałaś zdanie swoich rodziców. Nawet grzecznej dziewczynce smakuje zakazy owoc. Taka nasza kobieca natura. Chociaż przed sobą przyznaj, że to był po prostu nieziemski seks i przestań mi mydlić oczy. Sama wbijałaś mi do głowy, że pójście na całość z nieznajomym jest złe. - wytknęła mi.
- Marco nie jest nieznajomym. - szepnęłam.
- Co z rodzicami?
- Tata nie odezwie się do mnie dopóki nie zakończę tego wszystkiego. Liczy, że zrobię to na dniach. Potem mam wyznać mamie całą prawdę i okazać skruchę. - potarłam skroń. - Zasugerował mi również, aby Marco pokazał się w towarzystwie innej dziewczyny. Nie mogę mu tego zrobić. Właśnie z tego powodu zgodził się na ten układ. A ja nie chcę znów wyjść na tą złą. - mruknęłam.
- Jesteś dorosła. Masz prawo robić co chcesz.
- Wszystko byłoby dobrze gdyby nie podsłuchał rozmowy moich sióstr. Czuje się rozczarowany z powodu mojego oszustwa. Nigdy się nie okłamywaliśmy, a ja odstawiam przedstawienie na cały kraj. Ale masz rację. - dopiłam kawę i odsunęłam od siebie filiżankę. - Jestem dorosła i mam prawo do własnych wyborów i błędów.
- I spania z kimkolwiek chcesz.
- Też. - zaśmiałam się. - A jak z Angelem?
- Ni jak. - wzruszyła ramionami. - Pojutrze rano wraca na Majorkę. Chyba niezbyt przypadłam mu do gustu jako dziewczyna. - mruknęła przygnębiona.
- Głuptas z Ciebie. - dotknęłam jej dłoni. - Sama mówiłaś, że miło wam się rozmawiało. Musi wracać na wyspę bo tam mieszka i pracuje. To nie oznacza, że zerwie z Tobą kontakt. Jestem pewna, że szybko zatęskni za taką ślicznotką jak Ty.
- Myślisz? - spojrzała na mnie z nadzieją.
- Niech się troszeczkę o Ciebie postara.
- Po meczu miał mnie zabrać do restauracji, ale wyszło jak wyszło. Martwił się o Marco, co oczywiście rozumiem. Sądziłam, że dzisiaj się odezwie, ale mój telefon milczy. Pewnie chcą spędzić czas w męskim towarzystwie. - odwróciła nieobecny wzrok w stronę okna. Nie poznawałam jej. To nie była moja szalona Mary, która zadurzyła się w kolejnym chłopaku. Tu działo się coś poważniejszego. - Jestem żałosna. Nawet wyobrażałam sobie, że pójdziemy na podwójną randkę.
- My?
- Ja, Angel, Ty i Marco. W końcu według całego kraju jesteście po uszy w sobie zakochani. - zniżyła ton głosu. - Oni są nierozłączni, a wam przydałoby się znów pokazać publicznie w swoim towarzystwie. Zawsze moglibyście powiedzieć, że to ja i Angel was zapoznaliśmy.
- Mary? Jesteś genialna! Zadzwonię do Marco i ...
- Nie! - wyrwała mi telefon.
- Dlaczego?
- Nie chcę mu się narzucać ani go do czegokolwiek zmuszać.
Wieczorem przygotowałam sobie gorącą kąpiel z mnóstwem piany. Na brzegach wanny porozstawiałam świeczki zapachowe, które zapaliłam przed zanurzeniem się w cudownej wodzie. Westchnęłam błogo, przymykając powieki. Tego właśnie potrzebowałam. Totalnego relaksu. Kolejnego dnia czekał mnie wywiad dla Hola España oraz zgrabne wymigiwanie się przed pytaniami o Marco.
Irytujący dźwięk telefonu wyrwał mnie z rozmyślania o niebieskich migdałach. Przeklinając na cały świat, sięgnęłam po niezbędną do życia rzecz w obecnych czasach.
- Asensio pchasz się w gips.
- Przeszkodziłem Ci w schadzce z kochankiem?
- Nie w głowie mi kochankowie.
- Nie dziwię Ci się.
- Bardzo śmieszne. - zironizowałam wyczuwając rozbawienie w jego głosie. Doskonale wiedziałam do czego pije. - Przerywasz mi relaksującą kąpiel. Mam nadzieję, że masz mi do powiedzenia coś niezwykle interesującego.
- Rozmawiałem dzisiaj z Florentino. Ubolewa nad tym, że nie publikujemy wspólnych zdjęć i nie pokazujemy się publicznie. Oczywiście miał na myśli bycie w centrum medialnego zamieszania. A my nawet uciekliśmy przed paparazzi.
- Krótko mówiąc, musimy gdzieś wyjść razem. - westchnęłam ciężko. - Liczę że zaprosisz mnie na randkę marzeń kochanie. - przybrałam słodki głos, który wywołał u Marco wybuch niekontrolowanego śmiechu. - Ale taką spektakularną, żebym miała o czym opowiadać przed kamerami. Zaimponowałbyś mi romantyzmem.
- Przykro mi myszko, ale nie dam rady zabrać Cię na romantyczną kolację do Paryża. Mój prywatny odrzutowiec jest w naprawie. Następnym razem.
- Ale na samym szczycie Wieży Eiffla! - zastrzegłam.
- Obiecuję. Choćbym miał Cię tam wnieść na plecach.
- Marco, nie widziałeś może ... oh, rozmawiasz ...
- Dobrze, że jesteś tato. Potrzebuję pomysłu nad randkę marzeń. Jakie miejsce wybrałeś, aby zaimponować mamie?
- Marco przestań sobie robić żarty z takich rzeczy. Co sobie Maria o Tobie pomyśli? Oh, no już dobrze! To były inne czasy, a pójście do kina równało się z wyjściem do najdroższej restauracji obecnie. Zdobyłem bilety na film "Uwierz w ducha". Twoja matka przepłakała pół seansu, a potem powiedziała, że nie widziała piękniejszego filmu.
- Również uwielbiam ten film. Teraz takich nie robią.
- Więc odpada. Z najciekawszych obecnie filmowych pozycji są jedynie Avengersi, ale akurat na randkę z nimi zabieram Angela.
- Mary uwielbia tą serię. - zauważyłam. - Przez nią musiałam obejrzeć wszystkie poprzednie części. Trudno cokolwiek mi powiedzieć na ten temat bo większość seansów po prostu przespałam.
- Jak można spać na tej serii?! Ale zaraz ... Mary lubi tą serię? Angel! Mary lubi Avengersów! Masz już jakiś punkt zaczepienia!
- O czym Ty mówisz?
- Ma ten sam problem co ja. Szuka pomysłu na randkę marzeń, aby zaimponować dziewczynie. Od rana snuje się po domu niczym cień. Oczywiście on to randką nie nazywa, a jedynie przyjacielskim spotkaniem. Myśli, że mam debil na czole napisane.
- Bo masz!
- No dobrze kochanie, skoro już kupiłeś cztery bilety to ostatecznie mogę się wybrać do kina. - westchnęłam ciężko. - Ale użyczysz mi swojego ramienia i kupisz wielki kubeł popcornu.
- Idziemy na film czy do kina?
- Zbereźnik.
- Nieźle to sobie wykombinowałaś myszko.
- Mary! - syknęłam rozglądając się spanikowana na boki.
- Nie udawaj cnotliwej tylko gadaj jak było.
- Czy ta niezbędna informacja dotycząca piłkarza Twojej ukochanej drużyny jest Ci potrzebna do dalszego egzystowania? - mruknęłam, na co zaczęła energicznie kiwać głową. - Hmm ... jak się mówi na strzelenie trzech goli podczas jednego meczu? - zmarszczyłam czoło. Mary wytrzeszczyła swoje oczy. - Ah! Hattrick! - strzeliłam palcami.
- Następnym razem ustrzelicie Manitę? - wydukała.
- Manitę?
- Pięć goli podczas jednego meczu?
- Ugh, nie będzie żadnej Manity. - wywróciłam oczami. - Następnego razu również nie będzie. Obydwoje mieliśmy po prostu długi i ciężki dzień. Potrzebowaliśmy ... zapomnieć. Skupić się na czymś innym. - dodałam upijając łyk kawy. - Wydaje mi się, że chciałam zrobić ojcu na złość.
- A mi się wydaje że nie. - parsknęła. - Zawsze byłaś posłuszna i szanowałaś zdanie swoich rodziców. Nawet grzecznej dziewczynce smakuje zakazy owoc. Taka nasza kobieca natura. Chociaż przed sobą przyznaj, że to był po prostu nieziemski seks i przestań mi mydlić oczy. Sama wbijałaś mi do głowy, że pójście na całość z nieznajomym jest złe. - wytknęła mi.
- Marco nie jest nieznajomym. - szepnęłam.
- Co z rodzicami?
- Tata nie odezwie się do mnie dopóki nie zakończę tego wszystkiego. Liczy, że zrobię to na dniach. Potem mam wyznać mamie całą prawdę i okazać skruchę. - potarłam skroń. - Zasugerował mi również, aby Marco pokazał się w towarzystwie innej dziewczyny. Nie mogę mu tego zrobić. Właśnie z tego powodu zgodził się na ten układ. A ja nie chcę znów wyjść na tą złą. - mruknęłam.
- Jesteś dorosła. Masz prawo robić co chcesz.
- Wszystko byłoby dobrze gdyby nie podsłuchał rozmowy moich sióstr. Czuje się rozczarowany z powodu mojego oszustwa. Nigdy się nie okłamywaliśmy, a ja odstawiam przedstawienie na cały kraj. Ale masz rację. - dopiłam kawę i odsunęłam od siebie filiżankę. - Jestem dorosła i mam prawo do własnych wyborów i błędów.
- I spania z kimkolwiek chcesz.
- Też. - zaśmiałam się. - A jak z Angelem?
- Ni jak. - wzruszyła ramionami. - Pojutrze rano wraca na Majorkę. Chyba niezbyt przypadłam mu do gustu jako dziewczyna. - mruknęła przygnębiona.
- Głuptas z Ciebie. - dotknęłam jej dłoni. - Sama mówiłaś, że miło wam się rozmawiało. Musi wracać na wyspę bo tam mieszka i pracuje. To nie oznacza, że zerwie z Tobą kontakt. Jestem pewna, że szybko zatęskni za taką ślicznotką jak Ty.
- Myślisz? - spojrzała na mnie z nadzieją.
- Niech się troszeczkę o Ciebie postara.
- Po meczu miał mnie zabrać do restauracji, ale wyszło jak wyszło. Martwił się o Marco, co oczywiście rozumiem. Sądziłam, że dzisiaj się odezwie, ale mój telefon milczy. Pewnie chcą spędzić czas w męskim towarzystwie. - odwróciła nieobecny wzrok w stronę okna. Nie poznawałam jej. To nie była moja szalona Mary, która zadurzyła się w kolejnym chłopaku. Tu działo się coś poważniejszego. - Jestem żałosna. Nawet wyobrażałam sobie, że pójdziemy na podwójną randkę.
- My?
- Ja, Angel, Ty i Marco. W końcu według całego kraju jesteście po uszy w sobie zakochani. - zniżyła ton głosu. - Oni są nierozłączni, a wam przydałoby się znów pokazać publicznie w swoim towarzystwie. Zawsze moglibyście powiedzieć, że to ja i Angel was zapoznaliśmy.
- Mary? Jesteś genialna! Zadzwonię do Marco i ...
- Nie! - wyrwała mi telefon.
- Dlaczego?
- Nie chcę mu się narzucać ani go do czegokolwiek zmuszać.
*
Wieczorem przygotowałam sobie gorącą kąpiel z mnóstwem piany. Na brzegach wanny porozstawiałam świeczki zapachowe, które zapaliłam przed zanurzeniem się w cudownej wodzie. Westchnęłam błogo, przymykając powieki. Tego właśnie potrzebowałam. Totalnego relaksu. Kolejnego dnia czekał mnie wywiad dla Hola España oraz zgrabne wymigiwanie się przed pytaniami o Marco.
Irytujący dźwięk telefonu wyrwał mnie z rozmyślania o niebieskich migdałach. Przeklinając na cały świat, sięgnęłam po niezbędną do życia rzecz w obecnych czasach.
- Asensio pchasz się w gips.
- Przeszkodziłem Ci w schadzce z kochankiem?
- Nie w głowie mi kochankowie.
- Nie dziwię Ci się.
- Bardzo śmieszne. - zironizowałam wyczuwając rozbawienie w jego głosie. Doskonale wiedziałam do czego pije. - Przerywasz mi relaksującą kąpiel. Mam nadzieję, że masz mi do powiedzenia coś niezwykle interesującego.
- Rozmawiałem dzisiaj z Florentino. Ubolewa nad tym, że nie publikujemy wspólnych zdjęć i nie pokazujemy się publicznie. Oczywiście miał na myśli bycie w centrum medialnego zamieszania. A my nawet uciekliśmy przed paparazzi.
- Krótko mówiąc, musimy gdzieś wyjść razem. - westchnęłam ciężko. - Liczę że zaprosisz mnie na randkę marzeń kochanie. - przybrałam słodki głos, który wywołał u Marco wybuch niekontrolowanego śmiechu. - Ale taką spektakularną, żebym miała o czym opowiadać przed kamerami. Zaimponowałbyś mi romantyzmem.
- Przykro mi myszko, ale nie dam rady zabrać Cię na romantyczną kolację do Paryża. Mój prywatny odrzutowiec jest w naprawie. Następnym razem.
- Ale na samym szczycie Wieży Eiffla! - zastrzegłam.
- Obiecuję. Choćbym miał Cię tam wnieść na plecach.
- Marco, nie widziałeś może ... oh, rozmawiasz ...
- Dobrze, że jesteś tato. Potrzebuję pomysłu nad randkę marzeń. Jakie miejsce wybrałeś, aby zaimponować mamie?
- Marco przestań sobie robić żarty z takich rzeczy. Co sobie Maria o Tobie pomyśli? Oh, no już dobrze! To były inne czasy, a pójście do kina równało się z wyjściem do najdroższej restauracji obecnie. Zdobyłem bilety na film "Uwierz w ducha". Twoja matka przepłakała pół seansu, a potem powiedziała, że nie widziała piękniejszego filmu.
- Również uwielbiam ten film. Teraz takich nie robią.
- Więc odpada. Z najciekawszych obecnie filmowych pozycji są jedynie Avengersi, ale akurat na randkę z nimi zabieram Angela.
- Mary uwielbia tą serię. - zauważyłam. - Przez nią musiałam obejrzeć wszystkie poprzednie części. Trudno cokolwiek mi powiedzieć na ten temat bo większość seansów po prostu przespałam.
- Jak można spać na tej serii?! Ale zaraz ... Mary lubi tą serię? Angel! Mary lubi Avengersów! Masz już jakiś punkt zaczepienia!
- O czym Ty mówisz?
- Ma ten sam problem co ja. Szuka pomysłu na randkę marzeń, aby zaimponować dziewczynie. Od rana snuje się po domu niczym cień. Oczywiście on to randką nie nazywa, a jedynie przyjacielskim spotkaniem. Myśli, że mam debil na czole napisane.
- Bo masz!
- No dobrze kochanie, skoro już kupiłeś cztery bilety to ostatecznie mogę się wybrać do kina. - westchnęłam ciężko. - Ale użyczysz mi swojego ramienia i kupisz wielki kubeł popcornu.
- Idziemy na film czy do kina?
- Zbereźnik.
- Nieźle to sobie wykombinowałaś myszko.
marcoasensio10 : Pięć palców u jednej dłoni 🖐 #tbt #Friends #Javi #Brandon #Angel #Berto
***
***
Cóż, wiem że takiego poranka w wykonaniu Marco i Marii się nie spodziewałyście ^^ Jak będą wyglądać ich dalsze relacje? Czy nocny "incydent" będzie miał wpływ na ich dalszy układ? Okaże się to w kolejnych rozdziałach :)
hahahahaha przyjaciół ma świetnych! zamiast dać im prywatność to stoją i plotkują nad gołą parą jak przekupki na targu. Takie małe dzieci, które nakryły rodziców jak nic hahaha i ta nagle wstydliwość Marii. Ona już nie ma się czego wstydzić, Marco dokładnie widział wszystko ;d i te jej odwracanie się... rycerz wyskakuje z łóżka, aby przynieść jej majtki, które zdarł z niej nad ranem a ta się odwraca! aj nie dobra hahaha choć chciałabym zobaczyć jak cała trójka przeprasza ją na kolanach... choć w takiej sytuacji bym pewnie padła smiechem, i ta para też będzie się z tego wszystkiego jeszcze śmiać, choć musze przyznać... Asensio musi być bardzo groźny, że panowie siedzieli jak te myszy w kuchnii. Az strach normalnie takiemy podpaść :d
OdpowiedzUsuńMary jest genialna! te porównania do piłki nożnej, ciekawy pomysł :D A do tego nagle traci swój szalony napęd i robi sie nieśmiała, a to tylko dlatego, że spodobał się jej Angel. Podwójna randka, jestem na tak! Zapewne cała czwórka będzie się świetnie bawić w swoim towarzystwie i też zobaczą sie z innej strony, bo coś czuję, że Angel też inaczej myśli o Mary, i czasem powinna się mu narzucać, zwłaszcza z takim pomysłem. Ale jak widać panowie, a raczej sam Marco wyratował ja z opresji i wow, chce zaimponować Marii i zabrać ją na randkę, niby, że Florentino mu zlecił takie zadanie ale i tak każdy wie jak jest, i chyba faktycznie ma na czole napisane "debil"? a ona nie lepsza! ONI SĄ W ZWIĄZKU CHOĆ UDAJĄ, ŻE NIE :D i coś czuje, że ciężko będzie im sie rozejść w swoje strony, mimo tego, że taki finał widziałby jej ojciec, choć jeśli sam Marco by pojechał do teścia i mu wszystko powiedział, inaczej by to wyglądało? czekam na ciąg dalszy xd
Przyjaciele Marco totalnie rozwalili system. W życiu bym nie przypuszczała, że można tak po prostu wparować komuś do sypialni. A potem jeszcze stać nad łóżkiem i gapić się na kumpla i jego kochankę jak na jakieś okazy w Zoo. No po prostu powariowali i tyle. Ale jednocześnie doprowadzili mnie do tak gwałtownego wybuchu śmiechu, że aż prawie spadłam z łóżka. Tacy przyjaciele to skarb, nie ma co.
OdpowiedzUsuńSzczególnie, że nie mieli niczego złego w planach. Chcieli tylko wesprzeć przyjaciela w trudnych chwilach. A to że znaleźli się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie... Cóż, mieli pecha.
Oczywiście Marię totalnie zaskoczyło to, co zobaczyła po przebudzenie. Nic dziwnego, że była kompletnie zmieszana i zagubiona. W końcu nie codziennie budzisz się po nocy z mężczyzną, z jego kumplami na karku.
Dobrze, że kumple Marco zrozumieli, że wpakowali się w trochę niezręczną sytuację. Biedaczyska, musieli nieźle dostać po głowie w kuchni.
Noc była intensywna. I Maria może sobie mówić co chce, ale jestem pewna, że to nie był ostatni raz, gdy wylądowali w łóżku. Oj, nie. Są dla siebie zbyt ważni. Jeszcze tego nie widzą, ale ciągnie ich do siebie. Tylko nie chcą tego przyznać sami przed sobą.
Mary wyjątkowo trafiła z tą piłką nożną. Brawo dla niej.
Ale powinna trochę wyluzować w kwestii Angelo. Faceci są czasami wyjątkowo irytujący i nigdy do końca nie wiesz, czego chcą. Musi dać mu czas, szczególnie, że z rozmowy z Marco wynika, że Angelo też zależy na Mary.
Pomysł z podwójną randką genialny. Nie dość, że pokarzą się gdzieś publicznie i zadowolą fanów, to jeszcze spędzą miło czas. Czego chcieć więcej?
Chyba tylko tego, by Maria i Marco w końcu przejrzeli na oczy. I tego im właśnie życzę.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Przyjaciele Marco zafundowali naszym bohaterom dość niespodziewany i emocjonujący poranek. 😂 Jakby już same wydrzenia z nocy nie były wystarczająco skomplikowane...
OdpowiedzUsuńNie można ich jednak za to winić. W końu chcieli wesprzeć swojego przyjaciela, dodać mu otuchy, ale po prostu trochę się spóźnili.
Oni są po prostu genialni ze swoimi pomysłami. Choć nie chciałabym się znaleźć w ich skórze po tym, jak zostali sami z Marco. 😃
Nie mogłam się przestać śmiać, gdy czytałam jak stali nad tym łóżkiem, komentując zastały widok, który mocno ich zadziwił. Przecież to wszystko miało być tylko na niby, a tu taka niespodzianka.
Oczywiście Marii na pewno nie było do śmiechu. Poczuła się bardzo niezręcznie i niekomfortowo. Chyba nikt nie wiedziałby jak ma się zachować w jej sytuacji. Na szczęście Marco szybko ogarnął swoich przyjaciół i udało mu się nawet dostarczyć resztę ubioru Marii, aby mogła w normalny sposób opuścić jego dom. 😉 Nie zdążyli się jeszcze pożegnać, a tam kolejni goście. Dom Marco jest nieźle oblegany, ale to tylko świadczy o tym, jak bardzo się wszyscy o niego martwią i jak wspaniałe osoby ma obok siebie.
Mary oczywiście udało się wyciągnąć od Marii szczegóły jej ostatniej nocy z Marco i tak samo uważam, że to na jednym razie się nie skończy. Tu wcale nie chodziło do końca o zrobienie komuś na złość i odreagowanie negatywnych emocji, jak Maria próbuje sobie wmówić. Może niedługo to zrozumie.
Mam tylko nadzieję, że uda jej dojść do porozumienia z tatą, bo widać jak ta sprawa ją męczy.
Mary darzy Angela coraz cieplejszymi uczuciami, zresztą z wzajemnością. Oczywiście żadne nie potrafi zrobić tego pierwszego kroku i trwają w zawieszeniu. Dlatego ten pomysł z podwójną randką może okazać się strzałem w dziesiątkę i przyda się na pewno całej czwórce. Może coś w końcu dotrze do niektórych z nich. 😊
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. 😊
Hahahaha, nie wcale się nie śmieję jak głupia :D Co to była za pobudka! Przyjaciele Marco wybrali sobie idealny moment na odwiedziny, nie ma co ^^ Ale żeby tak od razu pakować się do sypialni? Rozumiem, męska ciekawość zwyciężyła haha :D Absolutnie nie dziwię się Marii, że była zdezorientowana i zawstydzona całym tym zajściem. Podziwiam ją, bo ja bym się pewnie zapadła ze wstydu pod ziemię i nawet nie była w stanie wyjść haha :D Cóż... Zarówno Marco jak i Maria na pewno inaczej wyobrażali sobie ten poranek po wspólnie spędzonej nocy, a wyszło dość niezręcznie. Dobrze, że przyjaciele Marco nie zauważyli bałaganu, a Maria bez problemów mogła odzyskać swoją bieliznę :D
OdpowiedzUsuńPanowie chcieli dobrze, ale dostali burę od Angela haha, chociaż jeden :D Marco też na pewno doda coś od siebie, ale długo gniewać się nie będzie :) Taka przyjaźń to prawdziwy skarb :)
Mary i jej szok wymalowany na twarzy mnie rozwaliły haha :D A sprowadzanie wszystkiego do piłki to już w ogóle ^^ Ale czuje się zaspokojona wiedzą odnośnie piłkarza swojego ukochanego klubu haha :D
Maria zadręcza się sytuacją ze swoim tatą i nie ma co się temu dziwić. W końcu szanuje i liczy się z jego zdaniem, ale rozwiązanie, które jej zaproponował wcale nie jest łatwe. A przyjemne tym bardziej. Mam nadzieję, że gdy ochłonie spojrzy na to wszystko inaczej. Mary zadurzyła się w Angelu ^^ Ale nie powinna aż tak bardzo się zadręczać :) Faceci są ciężcy w obsłudze haha :D Ale z tego, co wynika z rozmowy Marco z Marią to Mary również wpadła w oko Angelowi :) Bez powodu nie myślałby tak intensywnie nad randką. Ten wypad całej czwórki może się okazać jakąś przełomową chwilą dla niektórych hihi ^^
Docinki Marco i Marii są fenomenalne! :D Zawsze trafiają w punkt hahaha :D
Ach, to ja czekam na tę randkę! ^^
<3333